Weekend to czas odpoczynku, a czy jest lepsza forma relaksu niż NBA? Właśnie dlatego najlepsza liga świata przygotowała dla nas dwa mecze mecze o przystępnej godzinie. Pierwsze starcie, pomiędzy Boston Celtics a Toronto Raptors będzie można zobaczyć na Canal+ Sport o godz. 21.30. Czy Dinozaury przerwą magiczną serię Celtów? Pół godziny później rozpocznie się spotkanie Detroit Pistons- Miami Heat, gdzie naprzeciw siebie staną Andre Drummond oraz Hassan Whiteside. Wszystkie spotkania dostępne będą również dla posiadaczy NBA League Pass.
BOSTON CELTICS- TORONTO RAPTORS, godz. 21.30 na Canal+ Sport
Początek sezonu nie był dla Celtics zbyt szczodry. Po wielkich przymiarkach, roszadach kadrowych i zapowiedziach Bostończycy nareszcie mieli mieć skład, który mógłby śmiało stawić czoła wymaganiom Cleveland Cavaliers. Niestety, po 5 minutach gry paskudnej kontuzji doznał Gordon Hayward. Uraz wykluczył go z gry do końca sezonu.
Wydawało się, że wszystkie starania poszły na marne, a Celtics stracili szanse na walkę o najwyższe cele. Pierwsze dwa spotkania okazały się być tylko szokiem pourazowym. Celtics szybko się z niego otrząsnęli i wrócili do realizacji niecnego planu. I tak, Koniczynki mają na koncie 11 zwycięstw z rzędu! Świetnie w roli lidera pokazuje się krytykowany do tej pory za brak umiejętności przywódczych Kyrie Irving. Zawodnik notuje do tej pory 20.3 punktu, 5.2 zbiórki i 1.9 przechwytu grając na nosie byłemu klubowemu koledze LeBronowi Jamesowi, którego Cavs okupują dopiero jedenastą lokatę na Wschodzie. Wtórują mu inni gracze pierwszej piątki tacy jak Tatum, Horford, Brown czy ostatnio także Morris. Teraz przed Celtics bardzo trudne zadanie, mianowicie Bostończycy muszą stawić czoła Toronto Raptors, którzy podobnie jak cała reszta ligi chcą zakończyć magiczną passę przeciwnika.
Drużyny reprezentują zupełnie inny styl gry. Boston opiera swoją grę na poukładanej i niezwykle skutecznej defensywie. Celtics mogą pochwalić się najlepszym defensive rankingiem w lidze, co może być olbrzymim problemem dla lubujących się w ataku Raptors (5. ofensive ranking). Problemem Dinozaurów jest jednak od początku sezonu brak formy liderów zespołu, a konkretnie fatalna dyspozycja Kyle’a Lowry’ego. Rozgrywający jak dotąd notuje 12.9 punktów, co jest jego najgorszym wynikiem od 4 lat. Jeszcze gorzej wygląda skuteczność zawodnika, który trafia 41 FG% i zaledwie 33 3PT%. Lowry nie rzucał tak źle zza łuku od sezonu 2009/10. Pamiętajmy, że to wciąż tylko początek sezonu, a rozgrywający może każdym momencie wrócić na właściwe tory. Pod znakiem zapytania wciąż stoi dzisiejsza obecność Kyrie Irvinga. Osłabienie Bostonu sprawia, że w TD Garden może zdarzyć się absolutnie wszystko.
DETROIT PISTONS- MIAMI HEAT, godz. 22.00
Mało kto spodziewałby się, że po pierwszych dwunastu meczach sezonu Detroit Pistons będą zajmować drugą lokatę na Wschodzie. Wyższość zespołu Stana Van Gundy’ego musiały uznać do tej pory takie drużyny jak Golden State Warriors, Los Angeles Clippers czy Minnesota Timberwolves. Jak widać, zmiany kosmetyczne jakich dokonali włodarze Tłoków połączone ze świetną dyspozycją liderów zespołu dały upragniony efekt. Podczas bieżących rozgrywek równą, dobrą formę prezentują krytykowani ostatnimi czasy Reggie Jackson oraz Andre Drummond.
Rozgrywający po przepracowanym lecie znowu wygląda na głodnego gry i przede wszystkim zwycięstw, co było widoczne podczas ostatniego starcia z Hawks. Playmaker rzucił w ciągu ostatniej minuty 8 punktów, przyczyniając się do zwycięstwa swojego zespołu. Dobry rytm złapał też Drummond. Środkowy przejęty krytyką poprawił fatalną skuteczność rzutów osobistych. W trakcie dwunastu dotychczasowych spotkań Drummond trafia 64 % oddanych prób z linii ( w zeszłym sezonie było 39%). Ponadto zawodnik zaczął uruchamiać kolegów z zespołu (3.2 asysty), stając się ważnym ogniwem ofensywy Pistons. Bardzo dobrze spisuje się też Avery Bradley, który okazał się brakującym elementem układanki. W odróżnieniu od Caldwella- Pope’a obrońca jest niezwykle produktywny po obu stronach parkietu. Bradley notuje średnio 16. 4 punktu, 44 FG% oraz 41.5 3PT%, a oprócz tego znakomicie hamuje ataki przeciwnika. Dzięki tak dobrze zorganizowanej pierwszej piątce wspieranej przez zadaniowców z ławki Pistons zajmują ósmą lokatę w defensive oraz offesive rtg.
Tak dobrego początku sezonu nie mieli za to zawodnicy Miami Heat. Żary przez 5 spotkań musiały sobie radzić bez Hassana Whiteside’a. Jego nieobecność znacząco wpłynęła na wyniki zespołu, który zaliczył serię trzech porażek z rzędu. Teraz jednak kiedy wrócił Żary starają się nadrobić chwilę słabości. Podopieczni Erika Spoelstry wygrali 4 z 6 ostatnich spotkań. Na uwagę zasługuje ich defensywa (5. defensive rtg), która obnażyła w poprzednim spotkaniu wszystkie ofensywne słabości Utah Jazz. Jazzmani w trzeciej kwarcie zdobyli zaledwie 8 punktów(!). Warto też dodać, że wracający po kontuzji Whiteside kompletnie zdominował deskę rywali zbierając, aż 20 piłek podczas gdy naprzeciw siebie miał samego Rudy Goberta. Wszystko więc wskazuje na to, że czeka nas wspaniały pojedynek zarówno pod koszem, jak i na obwodzie, gdzie będzie trwała równie ciekawa rywalizacja Gorana Dragicia i Reggie Jacksona. Jak potoczy się dzisiejsze starcie i kto wyjdzie z niego jako zwycięzca? Przekonamy się już dzisiaj wieczorem!