Gonzaga Bulldogs są w tym sezonie nie do pokonania. Po raz kolejny znaczący wpływ na wynik zespołu miał Przemysław Karnowski.
Początkowo mecz nie układał się po myśli fanów Zags. W świetnej dyspozycji był skrzydłowy Pacific, pierwszoroczniak Jacob Lampkin, który pobił osobisty rekord kariery, wrzucając 18 „oczek”. Trener „Buldogów” ze spokojem motywował własny zespół, w szczególności Jordana Matthewsa oraz Josha Perkinsa. Największą zmorą pierwszej połowy była skuteczność za 3pkt (4-12) oraz ogólna dyspozycja tandemu obwodowego. W rezultacie pozwoliło to gospodarzom na objęcie 5 punktowej przewagi. Druga połowa, podobnie jak w ostatnim meczu przeciwko Pepperdine, całkowicie odmieniła losy spotkania. 8 celnych rzutów zza łuku oraz pobudka obwodowych poskutkowała runem 25-4 dla Gonzagi. Nie tylko pozwoliło to odrobić wszystkie straty do przeciwnika, ale także osiągnąć upragniony cel czyli zwycięstwo 81-61.
Najjaśniejszym punktem całego spotkania był występ naszego rodaka, Przemysława Karnowskiego. Reprezentant Polski bardzo mądrze rozdzielał piłki co w konsekwencji pozwoliło mu uzyskać, aż 7 asyst. Ponadto po raz kolejny został najskuteczniejszym strzelcem zespołu, zdobywając 19 punktów na skuteczności 80% z gry. Po meczu powiedział: Przez ostatnie cztery lata były cztery/pięć zespołów, które mnie nie podwajały, więc przywykłem do tego, że jest przy mnie dwóch obrońców. -Cieszę się, że mogłem wykonać kilka podań. Moi koledzy z drużyny trafiali swoje rzuty i odnoszę wrażenie, że otwarte trójki i ścięcia pod kosz były naszą przewagą.
To już 14 zwycięstwo Bulldogs z rzędu. Pomimo słabego początku Gonzaga jest prawie pewna awansu do Top 10, po Duke Blue Devils czy Louisville Cardinals. Obie drużyny przegrały niedawno spotkania, co trochę obniżyło ich notowania. Drużyna Karnowskiego następne spotkanie zagra 6 stycznia przeciwko San Francisco.
[ot-video][/ot-video]