23 stycznia spełniło się życzenie Terry’ego Roziera. Ex-rozgrywający Charlotte Hornets miał ponoć jasną preferencję, jeśli chodzi o zmianę klubu: chciał trafić do Miami Heat. Tak też się rzeczywiście stało, gdy Hornets dogadali się z Heat w sprawie wymiany Roziera za Kyle’a Lowry’ego oraz wybór w pierwszej rundzie draftu. Teraz nowy zawodnik Heat porównał środowisko obu klubów i w swojej wypowiedzi nie zostawił żadnych wątpliwości, że w Charlotte z przegrywania nic sobie nie robią.
— To jest totalne przeciwieństwo. Tam jesteś przyzwyczajony do przegrywania. Mają to w DNA. Tutaj jest całkiem inaczej. Nikt nie chce przegrywać, nikomu to się nie podoba — oznajmił 29-latek.
Rozier może mieć sporo racji, ale tak się akurat złożyło, że na pierwsze zwycięstwo w nowych barwach musiał się sporo naczekać. Heat przegrali pierwsze cztery spotkania od czasu pozyskania rozgrywającego, łącznie notując siedem kolejnych porażek, co było najdłuższą ich serią przegranych od 2008 roku i pierwszą tak długą złą passą w karierze trenerskiej Erika Spoelstry. W środę wreszcie udało im się tę serię przerwać, gdy wygrali 115:106 w starciu z Sacramento Kings.
Hornets z kolei ostatni mecz wygrali… z Rozierem w składzie, dzień przed jego transferem pokonując drużynę Minnesota Timberwolves. Od tamtego spotkania przegrali pięć meczów z rzędu. Z bilansem 10-31 zajmują 13. miejsce w tabeli konferencji wschodniej. W jednym z ostatnich spotkań kibice skrytykowali natomiast LaMelo Balla, który nie grał, lecz dobrze bawił się na ławce mimo wysokiego prowadzenia New York Knicks, tak jak gdyby chciał potwierdzić tym samym słowa byłego kolegi.