Jak nie urok to przemarsz wojsk – może sobie pomyśleć Michael Porter Jr. Dopiero co świat obiegły wieści o tym, że Jontay, jego młodszy brat, został dożywotnio zawieszony przez NBA za obstawianie zakładów sportowych, a tu mamy kolejne złe wieści. Tym razem na świeczniku – z delikatnie mówiąc niezbyt chwalebnych powodów – znalazł się drugi z siódemki rodzeństwa MPJa, Coban.
22-latek, do niedawna również koszykarz Uniwersytetu Denver, właśnie został skazany na sześć lat więzienia. Powód? 22 stycznia ubiegłego roku w stanie Kolorado Coban, będąc pod wpływem alkoholu, zignorował czerwone światło i uderzył w samochód marki Tesla. W jego wyniku śmierć poniosła 42-letnia Katharina Limon Rothman, matka małego dziecka, która akurat pracowała jako kierowca Ubera. Znajdujący się w tym samym aucie pasażer płci męskiej doznał poważnych obrażeń ciała, w związku z czym Porter otrzymał dodatkowe dwa lata wyroku, które jednak… będzie odsiadywał równolegle do wspomnianych wcześniej sześciu.
Jak poinformowali dziennikarze The Denver Post, prokuratorzy stwierdzili w piątek, że oskarżony jechał z nadmierną prędkością i miał we krwi 0,19 promila alkoholu. To ponad dwukrotnie więcej niż wynosi dopuszczalny limit stanu Kolorado – 0,08 promila. Sam zainteresowany nie zamierzał jednak unikać odpowiedzialności. W lutym bieżącego roku przyznał się do winy i poszedł na ugodę, co stanowiło podstawę do nadzwyczajnego złagodzenia kary do maksimum ośmiu lat.
– Mogę tylko powiedzieć, że jest mi bardzo przykro. Zdaję sobie sprawę, że pewnych błędów nigdy nie zdołam naprawić. W życiu bym nie pomyślał, że kiedykolwiek znajdę się w takim miejscu. Nie sądziłem, że coś złego może się wydarzyć. To nie był pierwszy raz gdy prowadziłem pod wpływem alkoholu. Bardzo przepraszam – powiedział Coban w piątek na sali sądowej.
Sprawa może jednak nie być aż tak jednoznaczna. W momencie wypadku Porter wracał do zdrowia po kontuzji kolana i nie podróżował wraz z drużyną Uniwersytetu Denver. Według jednego ze świadków właśnie to mogło pchnąć go w stronę depresji, a stamtąd już tylko krok do sięgnięcia po alkohol. Według śledczych, gdy tuż po zdarzeniu próbowali nawiązać kontakt z koszykarzem, miał on „przekrwione i łzawiące oczy, niewyraźną i bełkotliwą mowę oraz silną woń napoju alkoholowego w oddechu. Ponadto na lewym nadgarstku nosił papierową opaskę z napisem BudLight.”
Jadący tym samym samochodem co zmarła pasażer, niejaki Jason Branch, przeżył wypadek, ale został w nim poważnie ranny. Jeszcze w styczniu on i rodzina Rothmanów złożyli pozew przeciwko Porterowi, ale również… barowi Crimson and Gold Tavern, gdzie oskarżony pił w noc wypadku. W pozwie zarzuca się, że dalej sprzedawano alkohol Cobanowi, choć był już ewidentnie nietrzeźwy. Jak można przeczytać, „Crimson and Gold Tavern jest przeznaczony dla studentów Uniwersytetu Denver oraz fanów sportu i oferuje wiele specjalnych napojów alkoholowych, w tym piwo po mocno obniżonych cenach, mocne alkohole i koktajle.”
W procesie swojego młodszego brata jako świadek zeznawał również sam Michael Porter Jr. Koszykarz Denver Nuggets przyznał, że nie był przygotowany na taką sytuację. O całym zajściu dowiedział się jako pierwszy i pierwotnie myślał, że to Coban zginął w wypadku. Z pewnością odetchnął z ulgą, gdy okazało się inaczej. Tym bardziej, że obaj bracia są ze sobą wyjątkowo zżyci. MPJ wspomniał, że 22-latek niejednokrotnie okazywał się siłą motywującą jego dalszą karierę w koszykówce, często namawiając do dodatkowych ćwiczeń, gdy Michael nie miał na to ochoty.
– Nieczęsto spotyka się sytuację, gdy to młodszy brat opiekuje się starszym. Gdy usłyszałem o całym zajściu, w duchu liczyłem, że to nieprawda. Nie chciałbym, żeby ktoś z mojej rodziny musiał kiedykolwiek przechodzić przez coś takiego, a zwłaszcza Coban. On na to nie zasługuje. Popełniał błędy, ale kto jest bez grzechu niech pierwszy rzuci kamieniem. Pamiętam, że podczas procesu myślałem sobie czasem: „Człowieku, szkoda że to nie byłem ja.” – powiedział Michael Porter Jr.
Ciekawe jak obecna sytuacja w rodzinie Porterów wpłynie na resztę sezonu w wykonaniu koszykarza Nuggets. Przed nim i jego kolegami z drużyny play-offy, a tymczasem najpierw Jontay zostaje dożywotnio zdyskwalifikowany przez NBA za obstawianie zakładów sportowych, a potem Coban musi iść do więzienia na ładnych parę lat. Pytanie czy w tej sytuacji myśli MPJ’a nie będą uciekały w stronę braci, zamiast skupiać się na grze w barwach jednego z głównych faworytów do końcowego triumfu. Wygrana nie należy do najprostszych zadań i w Denver na pewno będą potrzebować swojego podstawowego gracza w pełni formy fizycznej i psychicznej.
A co dalej z Cobanem Porterem? Będzie miał czas na przemyślenie swojego zachowania, choć jego reakcje na sali sądowej i emocje, jakie wykazywał wydają się szczere. Prawdopodobnie dostał nauczkę i gdy wyjdzie na wolność, z pewnością zastanowi się dwa razy zanim sięgnie po napoje wyskokowe, nie wspominając o wsiadaniu za kółko w stanie wskazującym.
– Z wszelkich relacji wynika, że jest Pan człowiekiem z charakterem, życzliwym i uczciwym. Proszę wyciągnąć pozytywne wnioski z tej tragedii i zrobić wszystko, co w Pana mocy, by wykorzystać tę okazję do edukowania innych na temat niebezpieczeństw związanych z prowadzeniem pojazdu pod wpływem alkoholu – zwróciła się bezpośrednio do niego sędzia Sądu Rejonowego w Denver, Ericka Englert.
Obejrzyj wielką zapowiedź play-offów NBA na YouTube: