Na ten moment fani New Orleans Pelicans czekali od dawna. Zion Williamson od zakończenia sezonu 2020-21 rozegrał w NBA łącznie zaledwie 29 spotkań! Teraz jest jednak wreszcie zdrowy i pokazał to w pierwszym meczu rozgrywek. W wygranym przez Pelikany starciu z Memphis Grizzlies zapisał na konto 23 punkty oraz siedem zbiórek i trzy asysty.
W pierwszej połowie miał trochę problemów ze skutecznością, ale odblokował się pod koniec drugiej kwarty, kiedy to przypomniał, jak wysoko może latać. Najpierw wsadził nad najlepszym defensorem ubiegłego sezonu, tj. Jarenem Jacksonem Jr., a ledwie kilkanaście sekund później efektownie wykończył alley-oopa:
Pelicans prowadzili do przerwy 10 punktami, ale dzieła zniszczenia dokończyli w czwartej kwarcie, kiedy to w pewnym momencie ich przewaga urosła nawet do 16 oczek. Dużą rolę w zwycięstwie odegrał właśnie Zion, którego pod względem punktowym wyprzedził tylko C.J. McCollum, autor 24 punktów. Williamson przyznał zresztą po meczu, że potrzebuje jeszcze trochę czasu, aby na dobre wrócić do grania na wysokim poziomie.
– Żaden trening nie zastąpi prawdziwego meczu NBA – stwierdził skrzydłowy.
Środowe spotkanie mogło być okazją do pojedynku pierwszego numeru draftu 2019 z numerem dwa, ale Ja Morant nie zagrał w tym meczu. To oczywiście efekt 25-meczowej kary, jaką liga nałożyła na niego za jego ekscesy z bronią. Morant do gry powinien wrócić w grudniu.