Ani Zion Williamson, ani New Orleans Pelicans nie grają na miarę swoich możliwości. Zespół po dobrym początku rozgrywek przegrał pięć meczów z rzędu. Wpływają na to m.in. problemy zdrowotne liderów, ale także postawa Ziona, który w opinii ekspertów nie daje drużynie tyle, ile faktycznie jest w stanie. Zawodnik odniósł się do tego w rozmowie z dziennikarzami.
Wiele głosów sugerowało, że gdy Zion Williamson w końcu rozwinie skrzydła, będzie postrachem dla każdej formy defensywy. Wrócił do gry na początku tego sezonu po uporaniu się z kontuzją, która odsunęła go od rywalizacji w poprzednim sezonie. Wszystko wskazywało na to, że nie mając na sobie żadnych ograniczeń, będzie w stanie znacząco wpłynąć na efektywność gry New Orleans Pelicans po obu stronach parkietu. Tymczasem pierwszych osiem spotkań rozgrywek zasadniczych pokazuje, że koszykarz cały czas szuka swojej optymalnej formy.
W ośmiu meczach wychowanek Duke notował na swoje konto średnio 21,6 punktu, 6,5 zbiórki i 4,1 asysty, trafiając 51,5% z gry. Oddał tylko jeden rzut za trzy, co również jest problemem, gdyż nowoczesna koszykówka domaga się, by gracze z pozycji silnego skrzydłowego rozciągali grę na dystansie. Kibice więc zaczynają się martwić, że wersja Ziona, na jaką tak długo czekali, nigdy nie nadejdzie. Oczywiście na tym etapie nie możemy wyciągać przedwczesnych wniosków, ale ostatnie komentarze zawodnika również są niepokojące.
– Rok temu mieliśmy wewnętrzne spotkanie, w trakcie którego omówiliśmy, co mogę robić na parkiecie lepiej – zaczął Williamson. – Chodziło głównie o to, bym bardziej zaufał systemowi. W tym momencie jest to trudne. Odnoszę wrażenie, że siedzę w drugim rzędzie. Ufam temu procesowi i robię co w mojej mocy, by być częścią naszego systemu – dodał. Zatem Williamson ma problem, bo nie potrafi ogarnąć tego, jak funkcjonować w obrębie filozofii zaproponowanej przez trenera Williego Greena.
Ten daje mu czas. Skoro Pels tak długo na swojego skrzydłowego czekali, to przecież nie mogą zacząć teraz panikować. Jesteśmy ciekawi, jak funkcjonowałby ten zespół, gdyby nie absencje C.J. McColluma, który zmaga się z zapadniętym płucem, czy Treya Murphy’ego (kolano) lub Herba Jonesa (noga). Duża część ostatnich niepowodzeń to pech, jednak słowa wypowiedziane przez Williamsona powinny zapalić czerwone światełko w gabinecie trenera Greena, gdyż zawodnik wyrazie traci komfort, co może odbić się na całej drużynie.