Chris Finch, główny trener Minnesota Timberwolves, wystąpił niedawno w podcaście na żywo „The Zach Lowe show”, gdzie w otwarty sposób podzielił się przemyśleniami dotyczącymi swojej przerwy od pracy. 56-letni szkoleniowiec nie tylko opowiedział o wyzwaniach związanych związanych z posadą w lidze, ale także pozwolił sobie na złośliwy komentarz w stronę rosnącej roli podcasterów w kontekście spekulacji na temat trenowania drużyn NBA.
Chris Finch rozpoczął rozmowę, opisując pół roku, które z powodów zdrowotnych spędził poza zgiełkiem parkietów, jako „wspaniałe 6 miesięcy”. Jak przyznał, jego żona początkowo martwiła się o niego, wiedząc, że jest „takim pracoholikiem”, ale Finch udowodnił wszem i wobec, że potrafi odpoczywać. Jak sam stwierdził: – Jestem niesamowity w robieniu niczego.
Nie na tym polega jednak praca w NBA. Szkoleniowiec Minnesota Timberwolves szybko więc przeszedł do tematu, który w ostatnich miesiącach zyskał na znaczeniu w mediach sportowych: rosnącej popularności podcastów i ich potencjalnego związku z karierami trenerskimi. W kontekście spekulacji łączących byłych graczy, którzy stali się podcasterami, z wysokimi stanowiskami trenerskimi, Finch wyraził się bardzo krytycznie.
– Założę się, że trzy czwarte z tych ludzi wróci do domu i nagra dziś wieczorem podcast. W sumie to może cię zakwalifikować do trenowania Lakers – skomentował z przekąsem, ewidentnie wbijając szpilkę w jednego ze swoich kolegów po fachu.
Nie da się ukryć, że Timberwolves i Los Angeles Lakers to starzy znajomi. Oba zespoły zajmują odpowiednio piąte i szóste miejsce w Konferencji Zachodniej, a do tego w ubiegłym sezonie podopieczni Fincha, jako szósta siła rozgrywek regularnych, w pierwszej rundzie fazy play-off pokonali zawodników JJ’a Redicka, w którego stronę poszła ta niezbyt zawoalowana szpilka, w zaledwie pięciu meczach.
Szkoleniowiec ekipy z Minneapolis nawiązywał do historii swojego młodszego kolegi jako prowadzącego podcasty. W CV 41-latka znajdziemy chociażby „Mind The Game”, który współprowadził z LeBronem Jamesem, zanim objął stanowisko w Los Angeles (a niektórzy wciąż twierdzą, że pomogła w tym znajomość z legendarnym koszykarzem). Sam podcast wystartował zresztą 19 marca 2024 roku, zaledwie kilka miesięcy przed tym, jak Redick został ogłoszony szkoleniowcem Lakers.
Nie da się również ukryć, że – chociaż na parkietach najlepszej koszykarskiej ligi świata spędził aż 15 sezonów – JJ nie miał wcześniej żadnego doświadczenia trenerskiego, a największą rozpoznawalność przyniosło mu właśnie prowadzenie podcastów. Jak poszło – wszyscy wiemy. Świeżo upieczony opiekun drużyny już w swoim pierwszym roku pracy doprowadził ją do fazy play-off, a w obecnym – mimo kontuzji kluczowych zawodników, w tym LeBrona – powtórka takiego stanu rzeczy wydaje się być niemal na wyciągnięcie ręki.
Być może właśnie tu leży pies pogrzebany. Finch nie dostał posady na złotej tacy za przysłowiowe piękne oczy. Zanim objął posadę szkoleniowca Timberwolves, przeszedł długą i krętą drogę, pracując za granicą, w G League i pełniąc rolę asystenta w Denver Nuggets, New Orleans Pelicans, Houston Rockets czy Toronto Raptors. Dopiero po latach dostał swoją szansę, a zdobyte w międzyczasie doświadczenie ukształtowało go jako trenera znanego z wyważonego podejmowania decyzji i ofensywy opartej na strukturze. Zresztą pod wodzą 56-latka Leśne Wilki w dwóch ostatnich sezonach grały w finałach Zachodu, gdzie jednak lepsi okazywali się Dallas Mavericks i Oklahoma City Thunder.
Co ciekawe, obaj panowie mieli okazję się spotkać, gry Finch pracował w Nowym Orleanie, a Redick był wówczas jeszcze aktywnym zawodnikiem. JJ, który był już niemal u schyłku kariery, wciąż notował całkiem przyzwoite liczby – w 91 meczach średnio 12 punktów, 2,1 zbiórki i 1,6 asysty. Doświadczony trener wydaje się dobrze wspominać tę współpracę.
– Trenowanie JJ-a było naprawdę ciekawym doświadczeniem, bo dużo się od niego nauczyłem. Nigdy wcześniej nie miałem pod sobą strzelca tej klasy, a obserwowanie, jak drużyny bronią go zupełnie inaczej niż nawet wielu bardzo dobrych shooterów, otworzyło mi oczy. Podzielił się wieloma fachowymi trikami — tym, czego potrzebował i co zauważył przez lata swojej kariery. Jak to bywa, od świetnych zawodników zawsze można się czegoś nauczyć. Dlatego nie jestem zaskoczony, że odnosi sukcesy. Ma bardzo przenikliwy koszykarski umysł, doskonale dogaduje się z ludźmi, jest ekstremalnie rywalizujący. Ma wszystko, czego potrzeba – wspominał w kwietniu w rozmowie z Khobim Price’em z „The Orange County Register”.
O ile sam Redick może wspominać ostatnie spotkanie z Finchem, gdy jego Lakers przegrali rundę play-off z Timberwolves, niekoniecznie pozytywnie (to wówczas miała miejsce niesławna konferencja prasowa, podczas której wybuchł po pytaniu o poleganie na asystentach w kontekście zmian w czwartej kwarcie, a potem ostentacyjnie wyszedł), to jednak wypowiedź szkoleniowca Minnesoty trudno uznać za coś więcej niż przyjacielską przekomarzankę. Między oboma trenerami nie ma złej krwi, chociaż można przypuszczać, że gdy ich drużyny spotkają się następnym razem, młodszy ze szkoleniowców będzie chciał udowodnić starszemu, że poprzednia porażka była tylko wypadkiem przy pracy.
Czy wiesz, że PROBASKET ma swój kanał na WhatsAppie? Kliknij tutaj i dołącz do obserwowania go, by nie przegapić najnowszych informacji ze świata NBA! A może wolisz korzystać z Google News? Znajdziesz nas też tam, zapraszamy!










