Kariera trenerska Monty’ego Williamsa obrała kierunek, który jeszcze dwa lata temu trudno było sobie wyobrazić. W sezonie 2021/22, kiedy 52-latek prowadził jeszcze Phoenix Suns, notował świetne wyniki, jednak zaledwie rok później zaliczył jeden z najgorszych miesięcy w historii NBA.
Monty Williams spędził cztery sezony jako główny trener Phoenix Suns i w tym czasie jego zespół był jedną z najlepszych ekip w całej lidze. W 2021 roku „Słońca” dotarły nawet do finału, w którym ostatecznie musiały uznać wyższość Milwaukee Bucks, ale praca 52-latka w dalszym ciągu była doceniana i wyróżniona.
Zaledwie rok później Williams został wygrany najlepszym szkoleniowcem sezonu zasadniczego, a w międzyczasie poprowadził zwycięski zespół LeBrona Jamesa podczas Meczu Gwiazd 2022. Suns nieustannie radzili sobie wówczas odpowiednio i pod batutą Monty’ego rozgrywki Zachodu kończyli na kolejno 10., 2., 1., oraz 4. miejscu.
Szczególną uwagę mediów zza oceanu Williams przykuł w listopadzie 2021 roku. Suns rozegrali wówczas 16 spotkań i w tym czasie nie przegrali ani jednego meczu, notując imponujący bilans 16-0. Phoenix byli wówczas lepsi od m.in. Brooklyn Nets z Kevinem Durantem i Jamesem Hardenem, późniejszych mistrzów Golden State Warriors czy Denver Nuggets.
Po zakończeniu sezonu 2022/23 włodarze Suns zakończyli jednak współpracę z Williamsem, który pomimo imponującego bilansu w sezonie zasadniczym nie zdołał poprowadzić Phoenix do mistrzowskiego tytułu, na co złożyło się oczywiście wiele elementów.
Jeszcze w czerwcu Williams przeniósł się do Detroit Pistons, którzy zaproponowali mu sześcioletni, wielce lukratywny kontrakt. Szkoleniowiec może zarobić nawet 100 milionów dolarów, choć „bazowa” płaca wyniesie 78,5 miliona.
„Tłoki” przechodzą obecnie przebudowę, ale ich wyniki, a wyjątkowo często również gra, nie napawają optymizmem. W listopadzie tego roku Pistons rozegrali 15 spotkań i przegrali wszystkie z nich. W zaledwie dwa lata zespół prowadzony przez Williamsa z bilansu 16-0 przemienił się zatem w bilans 0-15.
Detroit jest obecnie najgorszym zespołem w całej lidze (2-18), choć sezon rozpoczęli od dwóch zwycięstw w trzech meczach. Od tamtej pory odnotowali jednak 17 porażek z rzędu i nic nie wskazuje na to, by w znaczący sposób mieli się z tego dołka wygrzebać. Nie pomaga również sytuacja zdrowotna. Problemy z kontuzjami miał Bojan Bogdanović, a na ten moment w dalszym ciągu poza grą pozostają Joe Harris i Monte Morris.
W nocy ze środy na czwartek „Tłoki” zmierzą się z radzącymi sobie poniżej oczekiwań Memphis Grizzlies (5-14), co będzie dla nich kolejną okazją na przełamanie niefortunnej serii.