New York Knicks to zdecydowanie jedna z największych pozytywnych niespodzianek tegorocznej fazy play-off. Można tylko się zastanawiać, czy ich kampania nie byłaby jeszcze bardziej udana, gdyby nie problemy z kontuzjami, które przetrzebiły nieco szeregi drużyny trenowanej przez Toma Thibodeau. Być może w Wielkim Jabłku przyda się trochę świeżej krwi, a na celowniku NYK miał się znaleźć między innymi jeden z zawodników Charlotte Hornets.
Wiele wskazuje na to, że tego lata z New York Knicks pożegna się Isaiah Hartenstein, który chce przetestować rynek jako niezastrzeżony wolny agent. W drużynie nie ukrywają, że chętnie by zatrzymali zawodnika, który w ubiegłym sezonie był jednym z najjaśniejszych jej punktów. Nie da się jednak ukryć, że seria dobrych występów podkoszowego NYK (w samym tylko postseason notował średnio 8,5 punktu, 7,8 zbiórki oraz 3,5 asysty na skuteczności z gry wynoszącej 59,2%) zwróciła uwagę ligowych rywali. Chrapkę na 26-latka mają mieć choćby Oklahoma City Thunder czy San Antonio Spurs.
Z pewnością są to drużyny, które przynajmniej w teorii są w stanie przebić ewentualną ofertę złożoną przez Knicks. Jeśli więc Nowojorczycy nie zdołają podpisać z Hartensteinem nowej umowy, czeka ich sporo pracy, by znaleźć kogoś na zastępstwo, by uniknąć potencjalnej katastrofy. Jednym z kandydatów na potencjalnego następcę reprezentanta Niemiec ma być podkoszowy Charlotte Hornets.
– W przypadku gdyby Nowy Jork utracił Hartensteina podczas wolnej agentury na rzecz drużyny, która zaoferuje mu lepsze warunki finansowe, na ich radarze znajduje się już kilku środkowych, z których każdy może być rozpatrywany jako potencjalny kandydat do drużyny. Według źródeł zbliżonych do ligi, na liście życzeń znajdują się tacy zawodnicy, jak Goga Bitadze, Jonas Valanciunas czy Nick Richards. Istnieje także szansa, że Knicks spróbują sięgnąć po Andre Drummonda – poinformował Michael Scotto z HoopsHype.
Najbardziej prawdopodobną opcją wydaje się być właśnie Nick Richards. 26-latek z Jamajki to nowe nazwisko łączone tego lata z ekipą Knicks. Podkoszowy właśnie zakończył swój czwarty sezon w NBA w barwach Hornets, w którym otrzymywał zdecydowanie więcej szans na grę, głównie korzystając z kontuzji innego wysokiego, Marka Williamsa. Grając średnio po blisko 27 minut na mecz, osiągał najlepsze w karierze liczby na poziomie 9,7 punktów, 8 zbiórek oraz 1,1 bloku na skuteczności z gry wynoszącej 69,1%. Trudno go już teraz nazwać nowym Patrickiem Ewingiem, ale wstydzić się też nie ma czego.
Rzecz w tym, że w przeciwieństwie do pozostałych wymienionych przez Scotto nazwisk, Richards nie będzie tego lata wolnym agentem. Wręcz przeciwnie – przed sobą ma jeszcze dwa sezony ważnego kontraktu z Szerszeniami (z czego drugi niegwarantowany), a w każdym z nich ma zarabiać średnio po 5 mln dol. Wyciągnięcie go z Charlotte nie powinno jednak być drogą imprezą. Nawet gdyby Hartenstein jednak został, Knicks wciąż mogą sięgnąć po Jamajczyka.
Prawdopodobną opcją wydaje się też próba znalezienia wymiany z udziałem Mitchella Robinsona celem zejścia z jego pensji. Również i ten zawodnik generuje spore zainteresowanie swoją osobą i to nawet pomimo faktu, że z powodów zdrowotnych w ubiegłym sezonie zaliczył zaledwie 31 występów. Według informacji podanych przez Iana Begleya z SNY, o 26-letniego środkowego pytali już chociażby Washington Wizards.
Na dzień dzisiejszy bardziej prawdopodobne wydaje się jednak odejście z NYK Hartensteina. Wówczas to Robinson byłby podstawowym środkowym drużyny, a Richards mógłby pełnić rolę solidnego zmiennika. Trudno go nazwać dominatorem, jednak pod czujnym okiem trenera Toma Thibodeau może rozwinąć się na tyle, by stanowić podkoszowe zagrożenie dla rywali. Coach Thibs udowadniał już, że potrafi wpływać na koszykarski rozkwit nieoczywistych graczy (przykładem choćby Hartenstein czy Donte DiVincenzo), więc z pewnością byłby w stanie zrobić to samo z Nickiem Richardsem.
No i chyba najważniejsza kwestia – kontrakt 26-letniego Jamajczyka opiewa na niezbyt wygórowaną kwotę 5 mln dol., więc nie byłby też wielkim obciążeniem dla budżetu organizacji. Knicks z pewnością będą szukać dodatkowej opcji na pozycji środkowego i to niezależnie od tego, jak rozwinie się sytuacja z Hartensteinem. Czy sięgną po Richardsa? Za wcześnie jeszcze o tym mówić, ale wydaje się, że tego typu rozwiązanie ma ręce i nogi.
PROBASKET na WhatsAppie
Czy wiesz, że PROBASKET ma kanał na WhatsAppie? Chcielibyśmy go rozwijać, ale nie uda nam się to bez Waszej pomocy!
Kanały na WhatsAppie to nowa forma komunikacji. Można powiedzieć, że jednokierunkowa, dlatego, że nie ma możliwości ich komentowania. Jedni powiedzą, że to bez sensu, a dla drugich może to się okazać bardzo ciekawe rozwiązanie, gdzie nie będą rozpraszać ich opinie innych osób.
Dla nas ważne jest też to, że chcielibyśmy przekroczyć granicę 1000 obserwujących. Wtedy WhatsApp sam zacznie nas promować w wyszukiwaniach. Więc jeśli tylko korzystasz z WhatsAppa i lubisz czytać PROBASKET, to prosimy o zaobserwowanie naszego kanału. Dziękujemy