Kilka dni temu na rynku wolnych zawodników pojawił się Reggie Bullock, gdy San Antonio Spurs wykupili jego kontrakt. Wydawało się, że skrzydłowego zgarnie któryś z faworytów do mistrzostwa. Tak się jednak nie stało. Bullock postanowił bowiem dołączyć do Houston Rockets.
Był niewątpliwie jednym z ciekawszych dostępnych zawodników, szczególnie dla drużyn, które mają zamiar bić się tytuł i szukają skrzydłowego. Reggie Bullock nie miał przyszłości w San Antonio Spurs, którzy poszli mu na rękę i wykupili jego kontrakt, dzięki czemu 32-latek mógł poszukać sobie klubu. Na brak zainteresowania na pewno nie mógł narzekać. Dziwić może więc to, gdzie ostatecznie wylądował. Shams Charania poinformował, że ze skrzydłowym porozumieli się Houston Rockets.
To o tyle zaskakujące, że o takiego zawodnika powinny bić się jednak zespoły z czołówki. Mówiło się m.in. o Boston Celtics. Może zaważyła kwestia pieniędzy, choć na razie nie wiadomo, jaką umowę podpisał Bullock. Z drugiej strony, Spurs zgodzili się wypłacić mu za ten przyszły sezon ponad 10 milionów dolarów, jakie miał zapisane w kontrakcie, dlatego wydaje się, że finanse nie odgrywały w tym przypadku aż tak dużej roli dla 32-latka.
Bullock wzmocni odradzających się Rockets i niewątpliwie może się bardzo przydać w teksańskim zespole. Jest nie tylko całkiem solidnym defensorem, ale też bardzo dobrym strzelcem na dystansie. W ubiegłym sezonie w barwach Dallas Mavericks notował średnio 7.2 punktów przy 38-procentowej skuteczności rzutów z dystansu. Z kolei na przestrzeni całej swojej kariery w NBA – od 2013 roku – trafił jak do tej pory 38.4 procenta swoich trójek.
Wcześniej tego lata do Houston dołączyli m.in. Fred VanVleet oraz Dillon Brooks. Nowym trenerem zespołu od tego sezonu jest natomiast Ime Udoka. Z klubem najpewniej pożegna się z kolei Kevin Porter Jr., który po pobiciu swojej partnerki nie ma już miejsca w drużynie, co zapowiedział generalny menedżer klubu podczas poniedziałkowego dnia dla mediów.