Ci kibice, którzy pamiętają jeszcze czasy gry Michaela Jordana, z pewnością uwielbiają tego typu historie. Tym razem wracamy pamięcią do finałów z 1992 roku, kiedy to legenda koszykarskich parkietów wykonała słynne wzruszenie ramion, jakby sama nie mogła uwierzyć w to, co właśnie się wydarzyło. Zobaczmy jednak, jaka historia kryje się za tym gestem.
W listopadzie 1991 roku świat sportu obiegła szokująca informacja. Na zwołanej konferencji prasowej Magic Johnson potwierdził, że został zarażony wirusem HIV i w trybie natychmiastowym przechodzi na emeryturę. Wówczas taka diagnoza wydawała się wielu niemal równoznaczna z wyrokiem śmierci, choć 65-latek jest z nami po dziś i — jak się wydaje — ma się dobrze.
Kilka miesięcy po odejściu od koszykówki, a jednocześnie nie tak daleko od występu na Igrzyskach Olimpijskich 1992 w Barcelonie, Johnson wspierał Michaela Jordana, który walczył wówczas o drugi w swojej karierze mistrzowski tytuł. Jego Chicago Bulls mierzyli się wówczas z Portland Trail Blazers, a Magic miał okazję komentować te spotkania dla stacji NBC.
To właśnie wtedy, w trakcie pierwszego pojedynku serii finałowej, Jordan wykonał swoje pamiętne po dziś dzień wzruszenie ramionami. Miało to miejsce po szóstym trafieniu MJ’a za trzy, które zaliczył jeszcze przed przerwą, kończąc tym samym pierwszą połowę z dorobkiem 35 punktów.
W trakcie jednego z wywiadów Magic Johnson opowiedział nam, jaka historia kryje się tak naprawdę za tym gestem. Noc wcześniej obaj panowie do późnych godzin grali ze sobą w karty w domu Jordana.
— Musiała być już jakoś pierwsza w nocy. Kolejnego wieczoru miał mecz, więc powiedziałem „Hej, pozwól mi już iść, żebyś mógł odpocząć”. Odpowiedział „Nie, zostajesz tutaj. Jutro rozedrę Clyde’a Drexlera na strzępy”. Wzrok na jego twarzy sugerował, że chciał z nim zagrać już w tamtym momencie — wspomina Johnson.
Magic dodał żartobliwie, że Jordan był też w nienajlepszym humorze, bo po prostu przegrywał grę w karty. Jak się jednak później okazało, MJ nie rzucał swój na wiatr. Pierwsze starcie z Blazers pokazało, jaka różnica dzieli Blazers z Clydem Drexlerem oraz Bulls z Jordanem.
— Trafia pierwszą trójkę. Drugą. Trzecią. Pamiętaj, że trafiał je z rzędu! Łącznie zdobył sześć. Po ostatniej z nich odwrócił się w moim kierunku i wzruszył ramionami. To było skierowane do mnie! „A nie mówiłem, co zamierzam zrobić?!” — podsumował Magic.
Legendarne wzruszenie ramionami było zatem gestem skierowanym do Magica Johnsona, który podziwiał popisy Jordana ze stanowiska komentatora, a zaledwie kilka tygodni później dzielił z nim parkiet na igrzyskach w Barcelonie.
W drugiej połowie MJ nie był już potrzebny swoim partnerom więc zdecydowanie zwolnił, ale i tak skończył spotkanie z fantastyczną linijką: 39 punktów, 11 asyst, trzy zbiórki i dwa przechwyty (16/27 z gry, 6/10 za trzy). Bulls wygrali ostatecznie 122:89, choć koniec końców potrzebowali sześć meczów, by sięgnąć po mistrzowski tytuł. Emocji jednak nie brakowało, a jeden z najbardziej pamiętnych pojedynków Jordana z Drexlerem miał miejsce w piątej potyczce.