Opera mydlana z Damianem Lillardem w roli głównej trwa w najlepsze. Po tym, jak agent zawodnika miał rzekomo ostrzegać zespoły, że jego klient odmówi gry w jakiejkolwiek innej drużynie niż Miami Heat, do gry weszli przedstawiciele NBA. Zawodnik i jego agent trafili „na dywanik”, po czym liga wysłała pismo uspokajające do wszystkich klubów.


Saga transferowa Damiana Lillarda wciąż nie została rozwiązana i nic nie wskazuje na to, by miała się wkrótce zakończyć. Portland Trail Blazers wciąż czekają na satysfakcjonującą ofertę za swoją gwiazdę, choć ta nie ułatwia jednak życia swojej organizacji. Rozgrywający miał bowiem wybrać Miami Heat jako preferowaną opcję transferu, co zaniepokoiło pewne zespoły.

Doniesienia zza oceanu mówiły, że agent gracza, Aaron Goodwin, kontaktował się z klubami, które wymieniano jako chętnych do pozyskania Lillarda i ostrzegał je przed tego typu transferem. To nie spodobało się NBA, która rozpoczęła swoje prywatne dochodzenie, przywołała dwóch zainteresowanych na rozmowę, a następnie wysłała specjalne pismo do wszystkich zespołów ligi.

– Ostatnie doniesienia mediów mówiły, że agent Damiana Lillarda, Aaron Goodwin, zadzwonił do kilu zespołów NBA i ostrzegł je przed wymianą po Lillarda, bo jedynym miejscem, w którym Lillard chce grać, jest Miami. Goodwin publicznie zasugerował również, że Lillard nie będzie wywiązywał się ze swoim obowiązków kontraktowych, jeżeli trafi do jakiegokolwiek innego zespołu – mówi pierwsza część memo od NBA.

Po opisaniu sytuacji NBA przeszła do konkretów i przedstawiła swoją interpretację całego zamieszania oraz działania i kroki, które w jego obliczu podjęła.

– Rozmawialiśmy z Goodwinem i Lillardem, a także kilkoma zespołami NBA, z którymi Goodwin się wcześniej kontaktował. Goodwin zaprzeczył, jakoby miał powiedzieć bądź wskazać, że Lillard odmówi dla nich gry. Goodwin i Lillard zapewnili nas, że Lillard wywiązałby się ze swojego kotnraktu w przypadku jakiegokolwiek transferu. Zaangażowane zespoły dostarczyły nam opisów swojej komunikacji z Goodwinem, które – w większości, ale nie w całości – były zgodne z jego słowami – dodaje liga.

Wygląda więc na to, że Goodwin kontaktował się z zespołami, które były zainteresowane transferem Lillarda i choć nie poinformował ich wprost, że jego klient odmówi gry w ich barwach, to mógł to pewnego stopnia wskazać, że tego typu wymiana, z różnych powodów, nie będzie dla nich opłacalna. Wyjaśnienia agenta zaspokoiły tymczasowo włodarzy ligi, którzy zapowiedzieli jednak, że tego typu zachowanie w przyszłości będzie podlegać karze.

– Poinformowaliśmy Goodwina i Lillarda, że w przyszłości jakiekolwiek wypowiedzi, prywatne czy publiczne, sugerujące że Lillard nie wywiązałby się ze swojego kontraktu w przypadku wymiany, narazi Lilarda na postępowanie dyscyplinarne ze strony NBA. Doradziliśmy również Związkowi Zawodników, że podobne wypowiedzi zawodników lub agentów również będą karane – ostrzega liga.

To nie rozwiązuje jednak całej sprawy. Zespoły w dalszym ciągu mogą obawiać się, że Lillard nie będzie w pełni zadowolony, jeżeli ostatecznie nie trafi do Miami, przez co znacząco ucierpieć może jego forma bądź zaangażowanie w grę i życie drużyny. Wygląda też na to, że Blazers nie mają zamiaru oddawać swojego najlepszego zawodnika za przeciętną ofertę (od Heat) tylko dlatego, że 33-latek preferuje jeden klub od drugiego. To, w jaki sposób zakończy się cała sprawa, może mieć jednak spory wpływ na układ sił w NBA.

Wspieraj PROBASKET

  • Robiąc zakupy wybierz oficjalny sklep adidas.pl
  • Albo sprawdź ofertę oficjalnego sklep Nike
  • Zarejestruj się i znajdź świetne promocje w sklepie Lounge by Zalando
  • Planujesz zakup NBA League Pass? Wybierz nasz link
  • Zobacz czy oficjalny sklep New Balance nie będzie miał dla Ciebie dobrej oferty
  • Jadąc na wakacje sprawdź ofertę polskich linii lotniczych LOT
  • Lub znajdź hotel za połowę ceny dzięki wyszukiwarce Triverna




  • Subscribe
    Powiadom o
    guest
    3 komentarzy
    najstarszy
    najnowszy oceniany
    Inline Feedbacks
    View all comments