Charlotte Hornets nie udało się wywalczyć awansu do play-offów, co oznacza, że Tony Parker po raz pierwszy od siedemnastu lat nie przystąpi ze swoją drużyną do fazy posezonowej. Nie wiadomo też, co francuski rozgrywający postanowi w sprawie swojej przyszłości na ligowych parkietach.
Po tylu latach spędzonych w lidze i po tylu przebytych bojach z San Antonio Spurs, transfer do Charlotte Hornets zakończył dla Tony’ego Parkera 17-letnią serię. Gdy trafiał do NBA, Gregg Popovich miał wątpliwości wobec tego, czy jego młody gracz poradzi sobie w rywalizacji z szybkimi i silnymi rozgrywającymi. Francuz znalazł jednak sposób – nie był szybki, ani silny, ale był skuteczny i potrafił wykorzystać przewagi swojej drużyny.
Bardzo szybko został wyjściową jedynką i przez wiele lat stanowił na parkiecie przedłużenie myśli swojego szkoleniowca. Powoli jego kariera w najlepszej lidze świata dobiega końca. Przed sezonem 2018/2019 zdecydował się opuścić San Antonio i wybrał Charlotte. Z miejscowymi Hornets do samego końca walczył o awans do kolejnej fazy, ale drużyna przegrała rywalizację z Detroit Pistons.
Tylko Karl Malone i John Stockton mają dłuższą serię gier w play-offach, ponieważ występowali w nich dziewiętnaście razy z rzędu. Parker jest tuż za nimi razem z Jasonem Kiddem. Z obecnie grających najbliżej jest J.J. Redick, który grał w dwunastu play-offach z rzędu. W tym roku skończyła się seria LeBrona Jamesa. Lider Los Angeles Lakers zatrzymał się na trzynastu z rzędu. Trudno powiedzieć, czy 34-letniemu Redickowi uda się przebić Parkera.
Tymczasem w kontrakcie Tony’ego jest niezagwarantowanych 5 milionów dolarów na kolejne rozgrywki. Jeśli Hornets nie zrezygnują z tej umowy, Parker dopiero latem 2020 trafi na rynek wolnych agentów. Zatem bieżące rozgrywki mogły być ostatnimi w karierze Francuza, ale głęboko wierzymy, że ten zdecyduje się mimo wszystko wrócić, nawet jeśli Szerszenie zrezygnują z jego dalszych usług.
Follow @mkajzerek
Follow @PROBASKET