Jednym z największych problemów New York Knicks na starcie nowego sezonu była słaba dyspozycja Juliusa Randle’a. Amerykańskie źródła informują, że zawodnik wciąż zmaga się z bólem będącym skutkiem przebytej latem operacji.
Typowani na jedną z czołowych ekip tego sezonu na Wschodzie Knicks zaczęli sezon od bilansu 4-4. W pierwszych ośmiu meczach drużyna z Nowego Jorku trafiła na jeden z najtrudniejszych terminarzy w NBA; Na sześć drużyn, które w ubiegłych rozgrywkach zakwalifikowały się do play-offów, w tym na Celtics, Bucks, Clippers i dwukrotnie Cavaliers. Kolejnym problemem ekipy Big Apple była dyspozycja powszechnie krytykowanego Juliusa Randle’a, która jak się okazuje, posiada drugie dno.
Na przestrzeni pierwszych 6 meczów sezonu Randle notował średnio 27-procentową skuteczność z gry. To najgorszy tego typu wskaźnik, przy co najmniej 90 wykonanych próbach, od 1959 roku w NBA. Skrzydłowy zdobywał średnio 13,7 punktów, co oznaczało regres o ponad 11 oczek względem poprzednich rozgrywek.
Jak informuje Stefan Bondy z New York Post, skrzydłowy miał jednak prawo nie być w pełni dyspozycji. Od dobrych kilku tygodni Randle zmagać się ma z bólem kostki po artroskopii, której poddał się tego lata. Źródła dziennikarza określają gotowość do rywalizacji zawodnika na 70%, dodając, że Knicks namawiali swojego gwiazdora na odpoczynek. Ten jednak twardo stawiać ma na swoim.
–Mam swoją własną wiedzę dotyczącą load management – przyznał Randle w jednej z wypowiedzi w zeszłym sezonie. –Po prostu wkładam zbyt wiele pracy w swoje ciało, abym mógł oszukiwać samego siebie i nie być dostępnym dla mojej drużyny.
Spośród kolejnych 12 meczów, 8 Knicks rozegrają z drużynami, które nie zakwalifikowały się do tegorocznego postseason. W połowie z nich będą rywalizować przed własną publicznością.