Trochę starsi kibice Sacramento Kings doskonale pamiętają potyczki ich zespołu z Los Angeles Lakers na przełomie wieków. Wtedy pod koszami dominował Shaquille O’Neal, którego momentami wprost nie dało się zatrzymać. Shaq już dawno skończył karierę, ale w niedzielę fani Kings mogli poczuć się jak ponad dwie dekady temu, bo Zach Edey z Memphis Grizzlies rozegrał kapitalne spotkanie właśnie w stylu O’Neala.
Na takie występy czekali kibice Memphis Grizzlies. W niedzielę Zach Edey – jeden z największych w NBA zawodników – rozegrał jeden ze swoich najlepszych meczów w karierze. Kanadyjczyk w wygranym 115:107 starciu z Sacramento Kings zapisał na konto 32 punkty (16-20 z gry), 17 zbiórek i pięć bloków. Takie cyferki na takiej skuteczności ostatnio w NBA wykręcił nie kto inny jak Shaquille O’Neal.
Edey ustanowił w niedzielę swój nowy rekord kariery w punktach, a jego skuteczne akcje w ostatnich minutach spotkania w Sacramento pozwoliły Grizzlies wygrać czwarte kolejne wyjazdowe starcie.
Grizzlies z pomocą kanadyjskiego giganta zdominowali ten mecz w strefie podkoszowej. Mieli 52 zbiórki (przy 34 po stronie Kings) i zdobyli 22 punkty drugiej szansy. Ogromna w tym zasługa Edeya, który został zresztą pierwszym w historii Memphis zawodnikiem z dorobkiem co najmniej 30 punktów, 15 zbiórek i pięciu bloków w jednym meczu. Warto dodać, że 23-latek dokonał tego w 29 minut gry. Wcześniej w historii NBA nikomu się to nie udało.
Kibice Grizzlies mają więc wreszcie pozytywną historię tego sezonu. Ich zespół wygrał trzy ostatnie spotkania, choć z powodu problemów zdrowotnych pauzuje przecież Ja Morant. Jego powrót do gry może jednak nastąpić w najbliższych dniach. W tej chwili Grizzlies z bilansem 9-12 zajmują dziewiątą lokatę w tabeli Konferencji Zachodniej.
Wspieraj PROBASKET
