Śledząc NBA, nie raz przekonaliśmy się już, że sukces w sezonie regularnym nie zawsze przekłada się na równie dobre rezultaty w fazie play-off. W tym roku ofiarą tego zjawiska padli Houston Rockets, którzy mimo bilansu 52-30 i drugiego miejsca na Zachodzie ulegli niżej notowanym Golden State Warriors. Sympatycy Rakiet szukają winnego porażki i można powiedzieć, że już go znaleźli. Pytanie tylko, czy ich zdanie podziela zarząd klub.
Tegoroczne play-offy okazały się dość krótkie dla Houston Rockets. Drużyna z Teksasu pożegnała się z fazą posezonową już w pierwszej rundzie, gdzie w siedmiu meczach ograli ich Golden State Warriors. To już kolejny przypadek w ciągu ostatnich lat, gdy ekipa Steve’a Kerra eliminuje Rakiety z gry, więcej na ten temat pisaliśmy TUTAJ.
Analizując grę Rockets z ostatnich kilku meczów nie trudno wskazać elementy, które zawiodły. Zespół z Houston prezentował się bardzo solidnie po bronionej stronie parkietu, jednak w ofensywie miał spore problemy, szczególnie gdy Warriors nie pozwalali rywalom na zdobywanie szybkich punktów po kontratakach.
Fani Rakiet pokładali nadzieję m.in. w grze Jalena Greena, który w sezonie zasadniczym notował 21 punktów na mecz. Nie ulega jednak wątpliwości, że gwiazdor nie sprostał zadaniu. Wprawdzie w drugim spotkaniu serii zdobył 38 punktów, trafiając osiem rzutów zza łuku, jednak w pozostałych meczach notował niewiele ponad dziewięć “oczek” na mecz, na skuteczności 31% celnych rzutów z gry.
Green był postrzegany jako lider Rockets, co w mojej ocenie mijało się z prawdą, gdyż główną postacią zespołu z Teksasu przez cały rok był Alperen Sengun. Nie da się jednak ukryć, że młody gwiazdor zawiódł oczekiwania fanów i ekspertów, co zrodziło pytania na temat jego przyszłości. Nabierają one szczególnego znaczenia, ponieważ w ostatnim czasie media donoszą o licznych plotkach na temat wymiany z udziałem Giannisa Antetokounmpo czy Kevina Duranta, w myśl której mieliby oni zasilić szeregi drużyny Ime Udoki.
Kilka dni temu sam trener wypowiedział się na temat wizji przyszłości Rockets:
– Wszyscy jesteśmy po tej samej stronie, jeśli chodzi o to, co mamy w naszej organizacji i chcemy zobaczyć, kim mogą stać się ci wszyscy młodzi chłopcy […]. Kiedy przyjąłem tę pracę, zrozumiałem, że będziemy starać się rozwijać tych chłopaków i zobaczyć, do czego możemy dojść – powiedział 47-latek.
Chwilę później odniósł się także do perspektywy roszad w rotacji Rakiet:
– Próba przyspieszenia tego procesu poprzez wyjście i zdobycie jednego elementu z zewnątrz jest w pewnym sensie szkodą dla tego, o czym wszyscy rozmawialiśmy, wchodząc w ten układ – dodał trener.
Dziś natomiast, podczas konferencji prasowej, głos w tej kwestii zabrał Rafael Stone – generalny menadżer drużyny z Houston:
– Plan A zawsze zakładał rozwój naszej obecnej grupy i nadzieję, że będziemy w jej obrębie wystarczająco dobrzy – skomentował sternik zespołu.
Podsumowując wypowiedzi czołowych postaci w organizacji, śmiało można stwierdzić, że obaj odnieśli się do pomysłu zmian w składzie dość sceptycznie, co byłoby spójne z filozofią prowadzenia drużyny, do jakiej przyzwyczaił nas Ime Udoka.
Niektórzy analitycy sądzą, że Rakiety powinny pozbyć się Greena, również ze względu na szybki i obiecujący rozwój Amena Thompsona. Takie stanowisko prezentuje, chociażby Ryen Russilo z The Ringer, który twierdzi, że młody gwiazdor odbiera swojemu koledze okazje rzutowe, hamując tym samym jego progres.
To nie pierwszy przypadek w NBA, gdy dwójka młodych, przyszłościowych zawodników nie potrafi znaleźć wspólnego języka na parkiecie. W ostatnich latach taki problem miał miejsce w Boston Celtics, gdy w sezonie 2020/21 powszechnie sugerowano, że Jayson Tatum i Jaylen Brown nie mają perspektyw w jednej drużynie. Wtedy jednak na horyzoncie pojawił się obecny trener Rockets – Ime Udoka, który znalazł wyjście z sytuacji i poprowadził Celtów do finałów NBA.
Patrząc na ten przykład trudno mi uwierzyć, by Rockets zdecydowali się wymienić młodą, obiecującą gwiazdę, tylko z powodu jednej nieudanej serii. Trzeba mieć na uwadze, że to dopiero czwarty rok Greena w lidze, a jego styl gry ma szansę ewoluować, szczególnie aspekt podejmowania boiskowych decyzji. Jego akcje rosną tym bardziej, gdy porównamy boiskowe zdolności Senguna do tego, co potrafi Nikola Jokic. W związku z tym, kimś o podobnym arsenale ofensywnym do Jamala Murraya byłby właśnie Jalen Green. Można uznać tę logikę za pokrętną, lecz oglądając mecze ekipy z Houston, dostrzegalne są podobne zagrania między tymi dwójkami, na zasadzie handoff – pick and roll.
Mimo tego nie ulega wątpliwości, że Green znalazł się w niekorzystnej sytuacji. Wiele znaków ze strony Rockets wskazuje na potencjalne zmiany kadrowe w szeregach drużyny z Houston i coraz częściej centralną postacią proponowanych wymian staje się właśnie gwiazdor Rakiet. Jego przyszłość stoi zatem pod znakiem zapytania, w związku z czym lato w Teksasie zapowiada się wyjątkowo gorąco.
Czy wiesz, że PROBASKET ma swój kanał na WhatsAppie? Kliknij tutaj i dołącz do obserwowania go, by nie przegapić najnowszych informacji ze świata NBA! A może wolisz korzystać z Google News? Znajdziesz nas też tam, zapraszamy!