Zgodnie z Konstytucją Stanów Zjednoczonych, każda osoba oskarżona o przestępstwo jest uważana za niewinną, dopóki jej wina nie zostanie udowodniona „ponad wszelką rozsądną wątpliwość”, a ciężar dowodu spoczywa na oskarżycielu, a nie na oskarżonym. W przypadku Steve’a Ballmera trudno już teraz przewidywać, że sprawy zajdą tak daleko, ale właściciel Los Angeles Clippers kontynuuje swoją tyradę, próbując przekonać wszystkich, że on nic złego nie zrobił. Problem w tym, że chyba zapomniał wspomnieć o kilku rzeczach, które nie pomagają w „wybieleniu” jego wizerunku.
Wszystko dotyczy jednej z najszerzej komentowanych spraw ostatnich dni, czyli afery z udziałem Kawhia Leonarda i firmy Aspiration, w którą Steve Ballmer miał rzekomo zainwestować w 2021 roku kwotę wynoszącą początkowo 50 milionów dolarów, co zostało ujawnione na początku września przez dziennikarza sportowego, Pablo Torre. Siedem miesięcy po tej inwestycji Aspiration miało podpisać z gwiazdorem Los Angeles Clippers kontrakt reklamowy wart 28 milionów dolarów, w ramach którego koszykarz rzekomo nie musiał robić nic w zamian. Ballmer i jego organizacja są oskarżani o to, że faktycznie wykorzystali umowę z firmą, która kilka miesięcy temu ogłosiła bankructwo, do potajemnego przekazania pieniędzy zawodnikowi, aby obejść limit wynagrodzeń w NBA.
Sprawa, rzecz jasna, szybko nabrała gigantycznego rozgłosu. Leonard, co prawda, nie zdecydował się skomentować sytuacji, jednak Ballmer poczuł się wywołany do tablicy, próbując ponad wszelką wątpliwość przekonać wszystkich, że wina leży raczej po stronie Aspiration, przez których on sam również został nabity w butelkę.
– Bardzo wyraźnie chcę powiedzieć jedno: my, Clippers, przestrzegamy zasad dotyczących obchodzenia limitu wynagrodzeń, ponieważ to jest słuszne. I to zrobiliśmy. Nie możemy płacić zawodnikowi nic poza tym, co jest zawarte w jego standardowym kontrakcie zawodniczym i nie możemy wpływać na to, że ktoś inny płaci zawodnikowi cokolwiek poza jego standardowym kontraktem – tłumaczył się w wywiadzie udzielonym ESPN.
Zdaje się tylko, że zapomniał wspomnieć o kilku kwestiach. Jak pisaliśmy w czwartek, Pablo Torre rzucił nowe światło na sprawę, gdy ujawnił, że w dniu 15 grudnia 2022 roku należąca do Kawhia firma KL2 Aspire LLC otrzymała od Aspiration płatność w wysokości 1,75 miliona dolarów. To jeszcze nie byłoby aż tak zdrożne, jednak dowody wskazują, że… dziewięć dni wcześniej Aspiration otrzymało przelew bankowy na kwotę wynoszącą nieco poniżej 2 milionów dolarów od firmy DEA 88 Investments LP, której właścicielem jest Dennis Wong – w cywilu wiceprezes Clippers i były współlokator Ballmera z Harvardu. Przypadek?
Nawet jeśli, to za zbieg okoliczności trudno już uznać sytuację, o której wspomniał w swoim piątkowym raporcie Mike Vorkunov, który doniósł, że w 2023 roku właściciel Clippers miał zainwestować w Aspiration dodatkową kwotę blisko 10 milionów dolarów, rzekomo jako część rundy finansowania w obliczu problemów finansowych firmy. To by oznaczało, że łączna suma jego przelewów na konto tejże sięgnęła już 60 milionów dolarów. Informacje opublikowane przez dziennikarza potwierdzają przeanalizowane przez „The Athletic” dokumenty sądowe, potwierdzone zresztą przez byłego dyrektora Aspiration (i przez samego Torre).
To wszystko nie zmienia faktu, że Ballmer upiera się przy swoim, twierdząc, że nawiązał tę współpracę podczas budowy nowej hali Clippers, ale – podobnie jak pozostali inwestorzy – został „oszukany” przez zarząd. Podczas gdy będziemy musieli zaczekać na oficjalne dochodzenie ligi, które powinno wykazać, kto tu ma rację, a kto blefuje, reakcje w środowisku NBA są zdecydowanie mieszane. Część zawodników popiera próbę Torre, by dotrzeć do prawdy, a inni krytykują go za „donoszenie”.
No i jest jeszcze Patrick Beverley, który chyba nie byłby sobą, gdyby nie próbował dostać się do centrum zainteresowania. Zawodnik, który wciąż liczy na powrót do NBA, jeszcze w 2024 roku stwierdził w swoim podcaście, że Steve Ballmer wciąż nie spełnił obietnicy, którą obaj uzgodnili w 2019 roku, gdy były rozgrywający Clippers podpisywał kontrakt z drużyną.
– Kiedy podpisywałem kontrakt z Clippers, miałem ofertę trzyletniego kontraktu wartego 50 milionów dolarów od Sacramento [Kings]. Pomyślałem: „Nie, dziękuję”. Chciałem zostać w Clippers, więc przyjąłem propozycję trzyletniej umowy wynoszącej 40 milionów. Spotkaliśmy się w Ritzu w Marina Del Rey i wszystko uzgodniliśmy, a Steve Ballmer powiedział wtedy: „Do tego dorzucę ci w pakiecie 94 boiska do koszykówki, które możesz rozmieścić w całym Los Angeles”. To było naprawdę niesamowite – opowiadał wówczas koszykarz, cytowany przez Ryana Glasspiegela z „New York Post”.
Rzecz jasna, obietnica nie została dotrzymana i skończyło się na… dwóch boiskach, w czym jednak sporą winę poniósł okres pandemii. Raczej nie był to jeden z punktów zawartej umowy, więc do złamania jakichkolwiek zasad nie doszło. Można to jednak traktować jako pewien pogląd na wiarygodność właściciela Clippers, co już w pewien sposób wiąże się z zaistniałą aferą i jego próbami przekonania wszystkich o własnej niewinności.
Trudno oprzeć się wrażeniu, że inwestycja Ballmera w Aspiration z roku 2023 stoi w sprzeczności z jego ostatnimi publicznymi wypowiedziami. Z drugiej jednak strony tylko oficjalne ustalenia śledztwa dadzą jaśniejszy obraz tego, co tak naprawdę się stało. Jeśli okaże się, że zarzuty wysnute przez Torre i jego źródła są fałszywe, również oni ryzykują tu utratę wiarygodności. Dlatego to obie strony mają tu wiele do stracenia.
Czy wiesz, że PROBASKET ma swój kanał na WhatsAppie? Kliknij tutaj i dołącz do obserwowania go, by nie przegapić najnowszych informacji ze świata NBA! A może wolisz korzystać z Google News? Znajdziesz nas też tam, zapraszamy!