Anty-covidowa saga z Andrew Wigginsem na czele dobiegła właśnie końca. Jak poinformował trener Warriors Steve Kerr, 26-latek przyjął właśnie pierwszą dawkę szczepionki przeciw koronawirusowi. Jak donoszą źródła, kamień spadający z serc kibiców Wojowników słychać było nawet po drugiej stronie oceanu.
-Będę walczył za to, w co wierzę – mówił jeszcze niedawno, podczas media day Andrew Wiggins. Teraz rzeczywistość wokół skrzydłowego jest już zgoła inna. Zawodnik przyjął właśnie pierwszą dawkę szczepionki, co umożliwi mu grę we wszystkich ze spotkań nadchodzącego sezonu. Steve Kerr potwierdził również, że Wigginsa zobaczymy już w pierwszym z preseasonowych meczów zespołu z Portland Trail Blazers, które odbędzie się w nocy z niedzieli na poniedziałek o godzinie 4:00, czasu polskiego.
Trzeba przyznać, że jest to świetna informacja dla kibiców Wojowników z Oakland. W obliczu powrotu do gry Klay’a Thompsona dopiero w okolicach świat bożego narodzenia potrzebują oni drugiej gwiazdy, która potrafiła będzie pociągnąć zespół w trudnych sytuacjach. Wiggins z pewnością ma potencjał na stanie się takim kimś. Kluczowe będzie jednak przygotowanie psychiczne.
Co mogło przekonać Wigginsa do zmiany decyzji? Z pewnością niebanalną rolę odegrały w tym kontekście pieniądze, a właściwie ich spore ograniczenie w sytuacji, gdyby nie był on w stanie wystąpić w żadnym ze spotkań odbywających się w Chase Center. Na uwadze musimy mieć również mniej lub bardziej odczuwalne naciski ze strony kolegów z drużyny, czy namowy rodziny i przyjaciół. Przypomnijmy, że za każde opuszczone spotkanie Kanadyjczyk straciłby banalne 350 tys. dolarów.
Decyzja Wigginsa oznacza, że liczba zaszczepionych graczy w szeregach zawodników najlepszej koszykarskiej ligi świata stale rośnie i wynosi już ponad 95%. Wśród graczy niechcących przyjąć żadnej z dawek pozostają jednak takie nazwiska jak Kyrie Irving, Bradley Beal, czy będący na wylocie z Dallas Mavericks Trey Burke.