Z dnia na dzień niepewność zapanowała w Bostonie. Już od jakiegoś czasu wiadomo było, że drużyna, która zdobyła w 2024 roku mistrzostwo, w pewnym momencie stanie się za droga. I że ze względu na obowiązujące w NBA reguły finansowe po prostu konieczne będzie cięcie kosztów. Poważny raz Jaysona Tatuma sprawia, że ten proces może w Beantown przyspieszyć – i że to może być nawet większy reset, niż wcześniej zakładano. Na stole jest dużo opcji: od transferów Jrue Holidaya i Kristapsa Porzingisa po wymianę z udziałem Jaylena Browna, a więc MVP ubiegłorocznych finałów. Wydaje się, że pewna era się kończy i że już tego lata może rozpocząć się proces żegnania się z ważnymi elementami mistrzowskiej ekipy Celtics.



Nie minął jeszcze rok, odkąd Boston Celtics świętowali tytuł.

Dziś kibice drużyny już w zupełnie innym miejscu. Tamtego mistrzostwa nikt oczywiście Celtom nie zabierze. Przez długi czas wydawało się zresztą, że bostońska ekipa ma duże szanse na powtórkę. Na obronę tytułu. To jednak w NBA rzecz bardzo trudna. Nie tylko w dzisiejszych chaotycznych czasach (od 2018 roku nie udało się to nikomu), bo np. Larry Bird też nigdy nie był mistrzem back-to-back.

Problemy z różnych stron – brak konsekwencji i nieregularność, złe decyzje trenera, rozluźnienie wśród zawodników, a także kłopoty zdrowotne – sprawiły, że Celtics mistrzostwa nie obronią. Co gorsza, w tej chwili ich szanse na powrót na szczyt również w przyszłym sezonie nie wyglądają najlepiej. Kontuzja Jaysona Tatuma raz jeszcze przypomina nam wszystkim, że także w sporcie fortuna kołem się toczy. W jednej chwili zmienić może się niemal wszystko.

Uraz Tatuma, który wyjątkowo szybko przeszedł operację zerwanego Achillesa (tak naprawdę w ciągu kilkunastu godzin, co praktycznie się nie zdarza, a co może zadziałać mocno na korzyść – choć tego nie wiemy), rzuca jeszcze większy cień na nadchodzące lato w Beantown, które w sumie i tak było już dość niepewne. Całkiem prawdopodobne jest przecież, że JT – lider bostońskiego zespołu – w całości opuści kolejne rozgrywki.

Dlaczego to lato miało być „niepewne”? Bo jeszcze przed kontuzją Tatuma wydawało się, że Celtics są na kursie mniejszych lub większych zmian. Z dwóch powodów:

  • Po pierwsze – ogromne wydatki na kontrakty oraz podatek.
  • Po drugie – coraz większe ograniczenia w budowaniu drużyny.

I z Bostonu dochodziły do nas głosy, że głównie chodzi o to drugie, bo nowi właściciele chętnie będą płacić, jeśli zespół będzie liczył się w walce o mistrzostwo. Sęk w tym, że obecna umowa CBA została skonstruowana tak, żeby drużyny po prostu nie mogły szaleć. – Nie można zostać nad poziomem drugiego progu apron. Nikt tego nie zrobi. Przewiduję, że przez kolejne dekady nikt nie zostanie nad poziomem drugiego progu apron przez więcej niż dwa lata – mówił już w marcu Wyc Grousbeck, który właśnie sprzedał pierwszy pakiet większościowych udziałów w klubie, choć do 2028 roku ma zostać na stanowisku szefa zarządu, by ułatwić cały proces sprzedaży.

Nawet jeśli jesteś więc bogaty i chcesz płacić gigantyczny podatek, to utrudnimy ci budowanie kadry, robienie transferów, wybieranie w drafcie, byś nie mógł stworzyć hegemona. To właśnie jest drugi próg apron (ang. second apron).

Tymczasem Celtics w ostatnich latach dali swoim zawodnikom łącznie setki milionów dolarów w kontraktach, by spróbować się takim hegemonem stać. Za ten zakończony sezon zapłacili więc rekordowe w historii klubu 240+ milionów dolarów, w tym ponad 50+ milionów to był podatek. Na przyszłe rozgrywki już w tej chwili mają 227 milionów w samych kontraktach dla tylko 12 zawodników. Przy ciągle rosnącej stawce podatkowej – bo są nad progiem już przez kilka sezonów z rzędu – oznacza to jakieś… 240 milionów podatku. A przecież skład będzie trzeba jeszcze uzupełnić i to też będzie kosztować. Bobby Marks z ESPN wylicza, że za każde kolejne trzy miliony wydane na kontrakt kwota podatku zwiększy się o jakieś… 25 milionów.

Celtics są więc na dobrej drodze, by pobić nowy rekord NBA, jeśli chodzi o łączne wydatki (kontrakty + podatek) za jeden sezon. Ten rekord należy od niedawna do Phoenix Suns, którzy w cały czas trwających rozgrywkach zapłacili około 410 milionów dolarów. Celtics za ten przyszły sezon, jeśli nic nie zmienią, a uzupełnią jedynie skład, mogą zapłacić nawet ponad pół miliarda dolarów!

Kontrakty Celtics na sezon 2025-26:

  • Jayson Tatum: $54,1 mln (umowa do 2028-29, opcja gracza na 2029-30)
  • Jaylen Brown: $53,3 mln (umowa do 2028-29)
  • Jrue Holiday: $32,4 mln (umowa do 2026-27, opcja gracza na 2027-28)
  • Kristaps Porzingis: $30,7 mln (umowa do 2025-26)
  • Derrick White: $28,1 mln (umowa do 2027-28, opcja gracza na 2028-29)
  • Sam Hauser: $10 mln (umowa do 2028-29)
  • Payton Pritchard: $7,2 mln (umowa do 2027-28)
  • Baylor Scheierman: $2,6 mln (umowa do 2025-26, opcja klubu na 2026-27 i 2027-28)
  • Xavier Tillman: $2,5 mln (umowa do 2025-26)
  • Neemias Queta: $2,3 mln (umowa do 2026-27)
  • JD Davison: $2,2 mln (umowa do 2025-26, opcja klubu na 2025-26)
  • Jordan Walsh: $2,2 mln (umowa do 2025-26, opcja klubu na 2026-27)
  • ŁĄCZNIE: 227,6 mln dla 12 zawodników
  • PRZEWIDYWANY PRÓG PODATKOWY: 187,9 mln
  • PRZEWIDYWANY PRÓG SECOND APRON: 207,8 mln

Kilka szczegółów: kontrakt JD Davisona jest w pełni niegwarantowany, umowa Neemiasa Quety jest gwarantowana tylko w połowie, a Jordan Walsh ma zagwarantowane 200 tys. dol. Dodatkowo na ten moment do tabeli kontraktów można teoretycznie dodać umowę dla 28. wyboru w drafcie (z takim numerem Bostończycy mają wybierać w pierwszej rundzie), czyli kolejne 2,8 miliona. Wolnymi zawodnikami po zakończeniu tego sezonu zostaną Al Horford i Luke Kornet oraz Torrey Craig.

Już teraz Celtics są około 20 milionów nad drugim progiem apron na przyszły sezon. A to ten próg jest tutaj najbardziej istotny. Bo to właśnie on wprowadza największe ograniczenia. To m.in. brak możliwości łączenia kontraktów w transferach, brak możliwości wysyłania gotówki w wymianach, brak możliwości przejęcia zwolnionego gracza, który zarabiał więcej niż pełny wyjątek mid-level (14,1 mln), brak możliwości wykorzystania istniejących trade exceptions czy zakaz handlowania swoim wyborem w drafcie za siedem lat (czyli w tej chwili Celtowie nie mogą ruszyć swojego wyboru z 2032 roku).

Wszystko to oznacza, że Celtics w tej chwili mogą jedynie wykorzystać swoje dwa wybory w tegorocznym drafcie (numer 28 i 32) oraz podpisywać kontrakty minimalne, aby uzupełnić skład. Transfery są oczywiście możliwe, ale całkiem utrudnione.

No i teraz pytanie brzmi: to jaki będzie plan Celtics?

Jeszcze tydzień temu to mogłoby być tylko zejście pod second apron (na poziom 207 milionów). Teraz gdy jest szansa, że Tatum w przyszłym sezonie w ogóle nie zagra, to może być nawet próba zejścia pod próg podatkowy (188 milionów). To dlatego, że Celtics byli nad progiem podatkowym przez trzy ostatnie sezony (łącznie z obecnym), więc od przyszłych rozgrywek będą płacić podatek jako tzw. recydywista. Takim recydywistą stajesz się w NBA, gdy jesteś nad progiem w trzech z ostatnich czterech sezonów. Czyli żeby to zresetować, to Celtics musieliby w dwóch kolejnych sezonach – 2025-26 i 2026-27 – być pod progiem. Dzięki temu potem od sezonu 2027-28 znów mogliby przez kilka sezonów iść all-in i mocno ten próg przekroczyć.

Ale jak to zrobić? Jak zejść z wydatków aż tyle?

Jeśli celem jest zejście pod second apron, to trzeba „zrzucić” około 20-25 milionów dolarów. I to nie będzie wcale takie łatwe. Jeśli natomiast celem jest zejście pod próg podatkowy, to wtedy trzeba „zrzucić” około 40-45 milionów. I to dopiero będzie trudne.

Gdyby więc okazało się, że w planach jest – mniejsze lub większe – cięcie kosztów, to opcji jest kilka. Swojej przyszłości w Bostonie pewni nie mogą być przede wszystkim Kristaps Porzingis, Jrue Holiday i Sam Hauser. Transfer jednego, dwóch lub wszystkich trzech jest jak najbardziej możliwy.

Sęk w tym, że tu też jest kilka problemów.

No bo jaka jest wartość KP, który znów nie odegrał żadnej roli w fazie play-off i dopisał sobie jakąś tajemniczą chorobę do swojej długiej historii zdrowotnej? U niego na plus działa jednak fakt, że jest na kończącej się umowie. Jeszcze trzy lata i ponad 100 milionów dolarów w kontrakcie ma natomiast niedługo 35-letni Holiday, który niestety nie był już tak wartościowym graczem, jak w mistrzowskim sezonie. Wiek + długa umowa mogą być więc tutaj minusem, choć Holiday – jako dwukrotny mistrz i jeden z najbardziej lubianych zawodników w lidze – cały czas ma w NBA wielu fanów.

Kandydatem na transfer jest też Hauser, czyli znakomity strzelec (ma 42 proc. skuteczności z dystansu w 256 meczach w NBA), który w fazie play-off dużej roli znów jednak nie odegrał. On dopiero w przyszłym sezonie zacznie granie na 4-letnim przedłużeniu o wartości 45 milionów. Jak wyliczył Bobby Marks z ESPN, „zrzucenie” jego kontraktu to dla Celtics oszczędność nawet 80 milionów w samym podatku, więc realne jest, że drużyna postawi po prostu na tańszą opcję w jego miejsce.

Największy problem jest jednak taki, że gdzieś tych zawodników trzeba wysłać i jednocześnie nie przyjmować w zamian żadnych dużych kontraktów. Jeśli Celtics mają ciąć koszty, to nie mogą w zamian za Holidaya czy Porzingisa przyjąć dziesiątek milionów dolarów, bo to im w żadnym stopniu nie pomoże z cięciem kosztów. Tymczasem na ten moment tylko Brooklyn Nets mają tego lata mieć sporo miejsca w salary cap. I to jest kłopot, bo nie będzie gdzie „zrzucać” umów – a przecież będą inne zespoły, które też będą próbować ciąć koszty.

Pomóc bostońskiej ekipy może „osłodzenie” np. kontraktu Holidaya, czyli wysłanie razem z takim kontraktem wyborów w drafcie. Tych w arsenale Celtics nadal jest sporo, gdyż mają do dyspozycji sześć ze swoich wyborów w pierwszej rundzie draftu w kolejnych siedmiu latach: 2025, 2026, 2027, 2028 (zamiana z San Antonio Spurs, wybór chroniony w top1), 2030 i 2031. Wybór w 2032 roku jest zamrożony, natomiast w 2029 roku trafi do Blazers lub Wizards (to pokłosie wymiany po Holidaya). Do tego Celtics mają też jeszcze do dyspozycji pięć wyborów w drugiej rundzie draftu.

Nie ma jednak żadnych wątpliwości, że już próba zejścia pod próg second apron będzie ciężka. A zejście pod próg podatkowy? Może okazać się niemożliwe. No, chyba że Celtics zdecydują się na jeszcze większy reset. I w takiej sytuacji wraca temat wymiany Jaylena Browna, który ma w kontrakcie jeszcze cztery lata i 285 milionów dolarów. Jest jakaś szansa, że Brown i Tatum za sobą mają już swój ostatni wspólny występ dla Celtics.

Czy tak to powinno wyglądać? Czy klub, który najpierw dobrze wybrał w drafcie, a potem rozwinął swoich wychowanków w świetnych zawodników, ma teraz być za to karany?

Odpowiedź brzmi: pewnie nie, lecz obowiązujące CBA w taki właśnie sposób zostało zaprojektowane. Cieszy się liga, bo takie reguły będą dalej skutecznie utrudniać budowanie dynastii, choć nie można mieć do końca pewności, czy o to tak naprawdę chodziło, bo przecież dla ligi ważne jest (a przynajmniej było), by drużyny opierały się na wychowankach i rozwijały się w sposób organiczny. A to jest w tej chwili tymi nowymi regułami ukracane w dość bolesny sposób.

Transferu Browna nie można więc absolutnie wykluczyć. Ostatnio pojawiły się doniesienia, że Celtowie podczas draft combine w Chicago rozmawiali m.in. z Cooperem Flaggiem typowanym do „jedynki”. Nie jest to aż tak zaskakujące, choć warto dodać, że bostoński klub – przypominam, że Celtics wybierają pod koniec trzeciej dziesiątki i na początku czwartej – mógł porozmawiać z ograniczoną liczbą kilkunastu graczy, a mimo to zdecydował się na rozmowę z Flaggiem (+ rozmawiali też m.in. z Tre Johnsonem typowanym do top10).

18-letni Flagg pochodzi z Maine i od małego był kibicem Celtics. Ulubionym zawodnikiem młodego skrzydłowego jest Tatum. Ale w tej chwili są raczej małe szanse na to, że Mavericks zdecydują się wymienić pierwszy numer w drafcie. Co nie znaczy, że przez kolejne tygodnie to się nie zmieni. Pamiętajmy, że menedżerem Mavs nadal jest Nico Harrison – ten sam człowiek, który oddał Lukę Doncicia. Tu może się więc wszystko zdarzyć.

Jaki scenariusz się ziści? Ciężko w tej chwili powiedzieć. Wydaje się, że jakiś reset na pewno nastąpi. I że albo będzie to próba zejścia pod próg apron, albo nawet pod próg podatkowy. Kontuzja Tatuma i fakt, że w przyszłym sezonie najprawdopodobniej nie zagra (przez co automatycznie maleją szanse Celtics na walkę o tytuł; bez niego w Bostonie nadal jest mocna ekipa, ale nie z potencjałem na mistrzostwo), może znacząco wpłynąć na to, która z tych opcji będzie na stole.

A im większy reset, tym większe prawdopodobieństwo, że z drużyny odejdą kolejni zawodnicy z mistrzowskiego składu A.D. 2024 i na to fani Celtics powinni się już w tej chwili przygotować. Może się bowiem okazać, że ofiarą tego czy innego transferu okaże się Payton Pritchard. Może się okazać, że Celtics dostaną propozycję nie do odrzucenia w zamian za Derricka White’a. Może się też okazać, że Celtics nie będą w stanie zatrzymać na kolejny sezon Horforda (jeśli ten nie zakończy po prostu kariery) i Korneta, bo zaoferować będą im mogli najprawdopodobniej tylko minimalne kontrakty, a obaj mogą przecież liczyć na więcej na wolnym rynku.

Wszystko to rysuje obraz zmian w Bostonie. Wydaje się, że to koniec pewnej ery. Ery, w której udało się zdobyć mistrzostwo – i to jest tak naprawdę najważniejsze. A teraz pytanie brzmi, co i jak zrobić, by ustawić się w jak najlepszej pozycji do ataku po kolejny tytuł, gdy gotowy do powrotu będzie Jayson Tatum? Na to pytanie nie ma dla Celtics łatwej odpowiedzi. Wszystko wskazuje na to, że jedno się nie zmieni: trenerem dalej będzie Joe Mazzulla, do którego Brad Stevens nadal ma ogromne zaufanie.

Przed kibicami Bostonu interesujące lato i interesujące czasy. Nie tylko Celtowie będą walczyć z ograniczeniami wprowadzonymi przez obecnie obowiązujące CBA – to się też będzie tyczyć reszty ligi. Małe to pocieszenie dla fanów, ale zawsze coś. Większym dla nich pocieszeniem jest fakt, że zarząd Celtics – na czele z Bradem Stevensem – do tej pory raczej nie popełniał większych błędów (choć przedłużenie kontraktu z Holidayem dziś faktycznie nie wygląda wcale tak dobrze) i sprawnie poruszał się w tych nowych realiach finansowych NBA.

Dlatego kibice Celtics mogą dziś tylko powiedzieć: Brad, ufam Tobie.

Wpis autorstwa Tomka Kordylewskiego z grupy polskich kibiców Boston Celtics na Facebooku.


Wspieraj PROBASKET

  • Robiąc zakupy wybierz oficjalny sklep adidas.pl
  • Albo sprawdź ofertę oficjalnego sklep Nike
  • Zarejestruj się i znajdź świetne promocje w sklepie Lounge by Zalando
  • Planujesz zakup NBA League Pass? Wybierz nasz link
  • Zobacz czy oficjalny sklep New Balance nie będzie miał dla Ciebie dobrej oferty
  • Jadąc na wakacje sprawdź ofertę polskich linii lotniczych LOT
  • Lub znajdź hotel za połowę ceny dzięki wyszukiwarce Triverna



  • Subscribe
    Powiadom o
    guest
    1 Komentarz
    najstarszy
    najnowszy oceniany
    Inline Feedbacks
    View all comments