Milwaukee Bucks zmniejszyli straty w serii z Indiana Pacers. Ogromna w tym zasługa Gary’ego Trenta Jr-a. Rzucający ustanowił swój nowy rekord kariery w fazie play-off. Udało mu się również wyrównać jeden z klubowych rekordów, który ma ponad 20 lat.
Po dwóch porażkach na wyjeździe Milwaukee Bucks wrócili do własnej hali i pokonali Indiana Pacers. O ile do przerwy spotkanie nie do końca układało się po myśli podopiecznych Doca Riversa, to po przerwie drużyna ze stanu Wisconsin wrzuciła wyższy bieg i bezlitośnie wypunktowała rywali, dopisując tym samym pierwsze zwycięstwo w tegorocznej fazie posezonowej i zmniejszając straty w serii na 1-2.
Bohaterem tej nocy w obozie Bucks był bez wątpienia Gary Trent Jr. 26-latek już do przerwy miał na swoim koncie 13 punktów. Prawdziwym popisem w jego wykonaniu była trzecia kwarta, w której zdobył 18 oczek, czyli tyle samo ile łącznie w tym odcinku spotkania rzucili Pacers. Ostatecznie zakończył spotkanie z dorobkiem 37 punktów, trzech zbiórek i czterech przechwytów trafiając znakomite 11/16 rzutów z gry i 9/12 za 3 punkty.
Trent Jr. wyrównał tym samym klubowy rekord w liczbie trafionych rzutów zza łuku w pojedynczym meczu fazy play-off. Wcześniej również dziewięć trójek w koszulce Bucks rzucił Ray Allen, a miało to miejsce w 2001 roku w finale konferencji przeciwko Philadelphia 76ers.
26-latek zapytany o swój występ po spotkaniu zachowywał spokój i podkreślał, że dla niego najważniejsze jest wygrywanie i dobro drużyny.
– Moje nastawienie było takie, żeby wyjść i wygrać ten mecz. Wiedzieliśmy, że ewentualna porażka sprawi, że seria będzie praktycznie rozstrzygnięta. Ja po prostu każdego dnia staram się wychodzić na parkiet z nastawieniem, które pozwoli mi pomagać zespołowi po obu stronach parkietu. Dzisiejszy występ to dowód ciężkiej pracy, jaką wykonuje na każdym treningu. Byłem wielkim fanem Raya Allena i jako dziecko widziałem wiele jego świetnych występów w koszulce Bucks – zakończył Trent Jr.
W Wisconsin mogą odetchnąć z ulgą. Oczywiście w dalszym ciągu przegrywają w całej rywalizacji, ale udało im się zmniejszyć straty, a taki mecz jak ten dzisiejszy może im dodać więcej pewności siebie i pozwoli złapać jeszcze większego wiatru w żagle na dalsze spotkania. Po pierwszych dwóch spotkaniach tej serii pod adresem szkoleniowca zespołu płynęło wiele słów krytyki za zły wybór pierwszej piątki i błędne decyzje personalne.
Oglądając poprzednie dwa starcia, było widać gołym okiem, że Giannisowi Antetokounmpo brakuje odpowiedniego wsparcia, a gra zespołu była wolna i przewidywalna. Dzisiejszy mecz, zmiany personalne i większe rotowanie minutami poszczególnych zawodników jasno pokazały, że Bucks stać na lepszą grę niż ta, którą prezentowali na wyjeździe. To pozwala mieć nadzieję, że w tej serii czeka nas jeszcze wiele emocji.
Czwarty mecz rywalizacji Bucks-Pacers zaplanowano w nocy z niedzieli na poniedziałek o godzinie 03:30 polskiego czasu.
Czy wiesz, że PROBASKET ma swój kanał na WhatsAppie? Kliknij tutaj i dołącz do obserwowania go, by nie przegapić najnowszych informacji ze świata NBA! A może wolisz korzystać z Google News? Znajdziesz nas też tam, zapraszamy!