Pod koniec lutego Chicago Bulls poinformowali, że Lonzo Ball nie wyjdzie już na parkiet w obecnym sezonie, a jego kontuzja kolana jest bardziej skomplikowana, niż się wcześniej wydawało. Jeszcze bardziej skomplikowana – na tyle, że kolejni lekarze rozkładają ręce. Z najnowszych informacji wynika, że zawodnik prawdopodobnie będzie potrzebował kolejnej, trzeciej już operacji, po której czeka go pauza w przygotowaniach do nowego sezonu.
Lonzo Ball przegrał wyścig z czasem, przynajmniej w tym sezonie. Rozgrywający parę tygodni temu został wycofany z tegorocznych rozgrywek, a obóz Bulls poinformował, że zaoszczędzony czas zawodnik przeznaczy na przedłużone przygotowania do kolejnego 82-meczowego maratonu. Jak się okazuje, jego występ od początku kolejnego sezonu także jest zagrożony, a Ball może nie mieć wyboru, jak tylko poddać się kolejnej operacji.
Gdy wydawało się, że rozgrywający Bulls zaczyna odnajdować się w drużynie, złapał kontuzję, która z początku była jedynie stłuczeniem i niczym, co mogłoby spędzać sen z oczy kibicom i władzom Byków. Później okazało się, że rozgrywający ma uszkodzoną łąkotkę, co zaczęło niepokoić niektórych. Do gry miał wrócić jeszcze w poprzednim sezonie, ewentualnie na początku trwającego, tymczasem od prawie 14 miesięcy nie wyszedł na parkiet NBA.
Obóz zawodnika nadal konsultuje się z kolejnymi specjalistami, ale jak donosi Adrian Wojnarowski z ESPN, wygląda na to, że nie będzie miał zbyt dużego wyboru. Poddanie się operacji da największe szanse powrotu do gry jeszcze w 2023 roku. Rehabilitacja po podobnych zabiegach trwa około 6 miesięcy, co oznacza, że 25-latek do treningów wróci najwcześniej na początku września.
Ball kończy właśnie drugi rok swojej 80-milionowej umowy od Bulls. Przed kontuzją, w sezonie 2021/22 na przestrzeni 40 spotkań drużyny notował średnio 13 punktów, 5 asyst i 5 zbiórek, rzucając na 42% skuteczności zza łuku. Byki w momencie urazu rozgrywającego miały bilans 27-13.
Obserwuj mnie na Twitterze -> Maks Kaczmarek (@maks_kacz) / Twitter