Zanim panowie wspólnie sięgnęli po mistrzostwo NBA, musieli zbudować relacje, która im w tym zadaniu pomoże. Nie było to proste z uwagi na fakt, że Kawhi Leonard w rotacji Toronto Raptors zastąpił najlepszego przyjaciela Kyle’a Lowry’ego. Można jednak odnieść wrażenie, że obaj podeszli do wyzwania bardzo ambitnie.
Czy wiesz, że Podcastu PROBASKET możesz posłuchać przez Spotify, SoundCloud, iTunes oraz YouTube? W najnowszym Krzysztof Sendecki i Michał Pacuda rozmawiają o mistrzostwie Raptors i przyszłości Kawhi Leonarda. Zastanawiają się też czy to koniec Golden State Warriors, jakich znamy? W Podcaście nie mogło też zabraknąć zdesperowanych Los Angeles Lakers. Najnowszy Podcast PROBASKET znajdziesz tutaj.
I obaj wykazali się profesjonalizmem, który zaprowadził Toronto Raptors po pierwsze w historii organizacji mistrzostwo. Decyzja generalnego menadżera – Masai Ujiriego była trudna do zaakceptowania dla wszystkich oprócz jego samego. Leonard na liście swoich preferowanych drużyn wcale nie miał Toronto, a DeMar DeRozan wcale nie chciał odchodzić. Kyle Lowry był z kolei wściekły, że stracił swojego najlepszego kompana.
W zamian jednak zyskał gracza, który był lepiej przystosowany pod walkę o mistrzostwo. Panowie postanowili, że spróbują zbudować między sobą coś, co po prostu zadziała i pozwoli Raptors walczyć w czołówce wschodniej konferencji. Mało kto ostatecznie przypuszczał, że Raptors sięgną po mistrzostwo. Leonard był pierwszą osobą, do której podbiegł Lowry, gdy zabrzmiała syrena kończąca czwartą kwartę meczu numer sześć.
– Wszyscy wiemy, jaki wskazałem wtedy kierunek – przyznał Leonard w rozmowie z The Athletic. – Ale gdy przyjechałem do Toronto skupiłem się tylko na tym, by napisać tutaj ciekawą historię. Drużyna już w poprzednich latach miała swoje szanse w play-offach. Wiedziałem, że to utalentowany zespół. Chodziło tylko o to, by wygrywać mecze – przyznaje. Zrobił dokładnie to wygrywając z Raptors ten najważniejszy mecz sezonu, czyli ostatni.
– Dzień po transferze napisałem do Kyle’a wiadomość – „postarajmy się zrobić wspólnie coś wyjątkowego. Wiem, że odszedł Twój najlepszy przyjaciel i wiem, że jesteś zły, ale postarajmy się, by to wszystko dla nas zadziałało” – mówi dalej Leonard. Kto by się spodziewał po nim takiej troski? Okazuje się, że nie wiemy o Leonardzie wszystkiego i za tą kamienną twarzą kryje się człowiek, któremu naprawdę zależy na budowanie zdrowych relacji.
Follow @mkajzerek
Follow @PROBASKET