Isaiah Thomas już nie po raz pierwszy ma trudności ze znalezieniem sobie drużyny w NBA, ale jeszcze nie traci nadziei. Dwukrotny uczestnik Meczów Gwiazd wierzy, że wciąż ma to, czego potrzeba, aby grać na wysokim poziomie, i zdecydowanie liczy na to, że będzie mógł występować w najlepszej lidze świata jeszcze przez jakiś czas.
Wolna agentura w NBA trwa już od od ponad dwóch miesięcy, jednak na rynku wciąż jest sporo zawodników liczących na to, że wreszcie i do nich los się uśmiechnie. Tylko jeden z nich był w czołowej piątce głosowania na MVP, znalazł się na podium ligi pod względem średniej punktów na mecz, załapał się do drugiej drużyny najlepszych graczy oraz dwukrotnie wystąpił w Meczach Gwiazd. Problem w tym, że to było już jakiś czas temu. Od podpisania rocznej umowy z Washington Wizards w 2019 roku, Isaiah Thomas nie jest w stanie zabezpieczyć sobie nowego kontraktu przed rozpoczęciem sezonu regularnego, choć próbuje co roku.
Dość powiedzieć, że w ciągu ostatnich czterech lat filigranowy rozgrywający zaliczył zaledwie… 31 występów w najlepszej lidze świata, a sezon 2022-23 był dla niego kompletnie stracony. Choć skończył już 35 lat i doskonale wie, że w NBA robi się coraz mniej miejsca dla zawodników w jego wieku, a LeBron James czy Stephen Curry to tylko potwierdzające regułę wyjątki, absolwent Washington University nie poddaje się i wciąż szuka możliwości powrotu. Jak sam stwierdził, chce występować wśród najlepszych jeszcze przez dwa, może trzy lata.
– Po prostu czerpię z tego procesu przyjemność, ale zdaję sobie sprawę z tego, z czym walczę. Tę walkę toczyłem przez całe moje życie. To dla mnie coś normalnego. Kolejny etap, który muszę pokonać. Naprawdę chciałbym grać jeszcze przez dwa, może trzy lata, a potem skupić się na moich dzieciach. To jest cel ostateczny i zamierzam walczyć o niego do samego końca – powiedział w wywiadzie udzielonym w sierpniu podczas organizowanego przez siebie corocznego ZekeEnd Tournament, w którym zaprezentował się obok takich graczy, jak Payton Pritchard, Paolo Banchero czy Klay Thompson. Znający z pierwszej ręki surowe realia tego biznesu Thomas został wówczas również zapytany o to, dlaczego wciąż jeszcze upiera się, aby walczyć o kolejny kontrakt w NBA, skoro liga ewidentnie zdaje się powoli odsuwać od siebie zawodników w jego wieku.
– Koszykówka to moje życie. Odkąd pamiętam skupiałem się tylko na niej. Większość ludzi nie potrafi skoncentrować się tak długo na jednej rzeczy. Kocham koszykówkę, bo dzięki niej doświadczyłem w życiu prawdziwych cudów. Zwiedziłem właściwie cały świat, zarobiłem mnóstwo forsy. Po prostu kocham tę grę, cały jej proces, wszystkie dobre i złe momenty. Wciąż jestem w wieku, w którym mogę grać na wysokim poziomie. Zawsze powtarzam, że, nawet idąc na siłownię, wciąż czuję to samo co w czasach, gdy byłem jeszcze dzieciakiem. Gdy to uczucie zniknie, będę wiedział, że to już czas by poszukać sobie innego zajęcia – odpowiedział.
Chociaż Isaiah wydaje się niezwykle pewny swoich umiejętności, wydaje się mało prawdopodobne, by zagrał w NBA kolejny rok, nie mówiąc już o dwóch czy trzech. Przecież 35-latek przez całe dwa lata był już poza ligą, zanim pod koniec ubiegłego sezonu otrzymał szansę od Phoenix Suns. Delikatnie mówiąc – nie wywarł wielkiego wpływu na ich grę. W trykocie Słońc osiągał średnio 1,3 punktu oraz 0,5 asysty na mecz i nie tłumaczy go nawet to, że dostawał bardzo niewiele minut na parkiecie (średnio 3,2). Było jasne, iż w Arizonie nie wierzyli, że jest wystarczająco dobry, choć akurat rozgrywającego bardzo potrzebowali.
W tym momencie wszystko wskazuje na to, Thomasa czeka powrót do G League i liczenie na to, że po dobrych występach na zapleczu któraś z drużyn NBA zdecyduje się jeszcze dać mu szansę. Dokładnie taki scenariusz przeżył już w minionej kampanii, gdy seria znakomitych gier dla Salt Lake City Stars, w których notował aż 32,5 punktu, 3,3 zbiórki, 5,3 asysty oraz 1,3 przechwytu zaowocowała szansą od Suns. Jak to się jednak skończyło – wszyscy wiemy. Małe szanse, by Isaiah potrafił jeszcze nawiązać do spędzonych w Boston Celtics najlepszych lat kariery, nawet jeśli dziś wciąż ma to organizacji z Massachussets uzasadnione pretensje za sposób, w jaki go potraktowano, o czym niedawno pisał Krzysiek.
Nie przegap najnowszych informacji ze świata NBA – obserwuj PROBASKET na Google News.