Kariera Shauna Livingstona to przykład, jak z wielką klasą podnieść się po koszmarnej kontuzji. Gdy zawodnik Golden State Warriors doznał tego wstrząsającego urazu, wiele osób było przekonanych, że to dla niego koniec gry na wysokim poziomie. Ciężką pracą Livingston przywrócił swoje życie na odpowiednie tory.
Od lat jest jednym z filarów ławki rezerwowych Golden State Warriors. Trener Steve Kerr nie ma wątpliwości, że to właśnie tacy gracze, jak Shaun Livingston gwarantują ci spokój w drodze po mistrzostwo. Jego doświadczenie, jakość w grze, dyscyplina oraz wysokie umiejętności po obu stronach parkietu wielokrotnie ratowały mistrzom tyłek. Powoli jednak Shaun zbliża się do końca swojej przygody z koszykówką i rozważa, co dalej.
Z drugiej jednak strony, ma tylko 33 lat, więc bez problemu mógłby spędzić na ligowych parkietach kolejne pięć sezonów. W ostatniej rozmowie z mediami Livingston przyznał jednak, że rozgrywki 2018/2019 mogą być jego ostatnimi w karierze. W umowie gracza na kolejny sezon są zagwarantowane tylko 2 miliony dolarów, więc istnieje prawdopodobieństwo wysłania go na rynek wolnych agentów. Sztab szkoleniowy GSW zapewne będzie naciskał, by przedłużyć z Shaunem współpracę.
– Patrzę na to również z punktu widzenia mojego zdrowia. Jeśli nadal będę się dobrze bawił na parkiecie to chcę grać – mówi weteran. – Naprawdę wkładam wiele pracy w to, by utrzymać wysoką dyspozycję. Z każdym kolejnym sezonem zadanie staje się trudniejsze. W tym roku walczyłem z kontuzjami częściej niż w jakimkolwiek z poprzednich sezonów. […] Cieszę się, gdy dobrze gram, ale mam też młodą rodzinę. Na razie nie chcę niczego ogłaszać, zobaczymy co się stanie – dodaje.
Ten sezon albo kolejny – tak czy inaczej wszystko powoli zmierza dla Livingstona ku końcowi. Gdy w 2007 doznał tej okropnej kontuzji nikt nie spodziewał się, że zajdzie tak wysoko i będzie tak ważną częścią walki o mistrzostwo. Osiągnął z Warriors koszykarski szczyt i najwyraźniej czuje się tym usatysfakcjonowany. Zresztą sam mówił, iż w Oakland zastał koszykarską nirwanę, która dała mu absolutnie wszystko. – Jeśli miałbym zmienić teraz zespół, to tylko na miejsce, w którym jest ciepło, blisko mojej rodziny – kończy.
Follow @mkajzerek
Follow @PROBASKET