To nie jest popularny, chwytliwy temat a jeden z tych niszowych. 37-letni DeAndre Jordan „rozgrywa” swój 18. sezon na parkietach NBA, choć w praktyce w tym wystąpił tylko dwukrotnie. Niemniej jednak napływają do nas kolejne piękne obrazki, na których gołym okiem widać pozytywny wpływ zawodnika na szatnię, w szczególności młodych graczy!
Michael Porter Jr. powiedział, że bez takich postaci w Denver nie wygraliby mistrzostwa. Jaką mają rolę, gdy nie grają?
Były już zawodnik Denver Nuggets, Michael Porter Jr., w podcaście „7PM in Brooklyn” u Carmelo Anthony’ego powiedział, że bez takich osobowości w drużynie, jak DeAndre Jordan czy Jeff Green zdobycie mistrzostwa NBA w 2023 roku nie byłoby możliwe. Zaznaczył, że chociaż nie grali oni wielkich minut na parkiecie, to ich głos w szatni, tonowanie atmosfery i trzymanie młodszych gwiazd „w ryzach” były kluczowe dla sukcesu.
Zawodnik zauważył, że w jego nowej drużynie, Brooklyn Nets, brakuje właśnie takich weteranów, osób z doświadczeniem, które w przenośni „trzymają szatnię”. Takich, którzy mogliby nauczyć młodych graczy profesjonalizmu i tego, jak wygrywać. Stwierdził, że bez tego typu liderów bardzo trudno jest zbudować kulturę zwyciężania, a sama młoda energia i talent nie wystarczą, żeby osiągać sukcesy.
Sam Melo w tej rozmowie przyznał Porterowi rację, dodając, że obecnie drużyny często pozbywają się weteranów, by „dać minuty młodym”, przez co ci młodzi nie mają się od kogo uczyć rzemiosła i nawyków potrzebnych w play-offach.
DeAndre Jordan wykonuje cichą robotę w Pels, o czym nie mówi się na co dzień
DeAndre Jordan wysłużył się w tej lidze wystarczająco, ale dalej ma chęci, żeby być aktywnym graczem; brać udział w treningach, pograć te kilka/kilkanaście minut w meczu. W tym momencie dla New Orleans Pelicans ważniejszym niż jego dyspozycja na boisku jest oddziaływanie na kolegów z zespołu.
W trakcie czytania tego tekstu znajdziecie kilka fragmentów, krótkich filmików, które pokazują „coaching” koszykarza w kierunku debiutantów, z którymi Pels wiążą wielkie nadzieje — Jeremiah Fearsa oraz Derika Queena. Myślę, że to fajne rzeczy z perspektywy widza, które często przechodzą bez echa, a szkoda! Jeśli szukać w tym sezonie pozytywów w grze klubu z Nowego Orleanu, to jednym z nich jest poczciwy „dziadek Jordan” i jego dyscyplinowanie i przekazywanie wiedzy.










