Przez pierwsze dziewięć lat swojej profesjonalnej kariery, Jeff Teague zawsze meldował się w play-offach. Niezależnie od tego czy grał w Atlancie, Indianapolis czy Minneapolis. Jednak dwa ostatnie sezony nie były dla niego tak udane, najpierw w barwach Timberwolves, a później Hawks. Teraz weteran chce zagrać w drużynie bijącej się o mistrzostwo.
Rozgrywający jest/będzie niezastrzeżonym wolnym agentem i będzie mógł samemu zadecydować o swojej przyszłości. Teague nie ukrywał, jaki jest jego cel.
– Szczerze? Chcę być w zespole, który będzie chciał wygrywać. Tak jak powiedziałeś, byłem w play-offach przez pierwsze dziewięć lat kariery. Wiem, że moim celem jest wygrywanie, rywalizacji i walka o mistrzostwo. Chcą grać po to, aby wygrać. Nieważne czy będę w wyjściowej piątce czy będę wchodził z ławki. Chcę odgrywać znaczącą rolę w czołowej drużynie. Wiem, że jeśli dostanę taką szansę, to z pewnością ją wykorzystam. Nie martwi mnie rola na boisku, chcę po prostu wygrywać – powiedział 32-latek w rozmowie z Michaelem Scotto z Hoops Hype.
Nazwisko Teague’a powinno być wymieniane wraz z takimi wolnymi agentami jak DJ Augustin, Reggie Jackson, Shabazz Napier czy Cameron Payne. Wydaje się, że Fred VanVleet i Goran Dragić to jednak zdecydowanie wyższa półka, przynajmniej w tym momencie. 32-latek nie będzie mógł liczyć na długi i lukratywny kontrakt, ale z pewnością znajdą się chętni na jego usługi.
Sprowadzając Teague’a do siebie zespół może liczyć się z tym, że jest to profesjonalista. Będzie ciężko pracował, pokaże młodszym kolegom kilka interesujących zagrywek i z pewnością nie przyprawi trenera o ból głowy. Potrafi rzucić zza łuku, dobrze gra bez piłki. W ostatnim sezonie osiągał średnie na poziomie 10 punktów i pięciu asyst. Z pewnością może być solidnym uzupełnieniem składu.