Decyzja Russella Westbrooka o rezygnacji z zawartej w kontrakcie z Denver Nuggets opcji zawodnika od początku wydawała się nieco dziwna. Weteran nie dał sobie najmniejszej szansy, by zostać w Kolorado, i to mimo tego, że chętni nie walili – i to się akurat nie zmieniło – drzwiami i oknami. Dość powiedzieć, że choć preseason już się zaczął, Russ wciąż szuka klubu. Tymczasem trochę więcej światła na zaistniałą sytuację rzucił w swoim podcaście były koszykarz NBA, Danny Green.
Wprawdzie zdaniem niektórych winę za brak ofert dla doświadczonego rozgrywającego ponosi LeBron James, to nie do końca tak wygląda. Jak możemy się dowiedzieć z najnowszego odcinka „Inside the Green Room”, Denver Nuggets nie do końca wiązali plany na przyszłość z osobą Russella Westbrooka. Ponoć jasno dali mu do zrozumienia, że jeśli skorzysta z opcji zawodnika, może znaleźć się w kolejce do grania „za pewnymi zawodnikami, nad którymi powinien być w hierarchii”, a niewykluczone było również, że w ogóle nie będzie grał.
Brak szacunku ze strony pracodawcy? Być może, natomiast realistycznie rzecz biorąc, była to słuszna decyzja. Nuggets zdecydowali się dać Russowi szansę – podpisali z nim kontrakt ubiegłego lata, gdy nikt inny go nie chciał, pozwolili mu być sobą i grać ważne minut w fazie play-off, dzięki czemu mógł udowodnić, że wciąż może grać na poziomie predestynującym go do pozostania w NBA.
Z drugiej jednak strony MVP ligi z 2017 roku ma już 36 lat i powoli zmierza na przysłowiową drugą stronę rzeki. Jakkolwiek przygnębiająco to brzmi, w ubiegłym sezonie notujący średnio 13,3 punktu, 4,9 zbiórki, 6,1 asysty i 1,4 przechwytu koszykarz bywał przydatnym elementem rotacji, ale nie dało się nie zauważyć, że jest też zbyt nieprzewidywalny i odbiega od preferowanego przez Denver stylu gry. Teraz, gdy Nuggets mają szerszą głębię składu i mogą sobie pozwolić na to, by rotować dwunastoma zawodnikami, zdecydowanie nie było potrzeby trzymać nawet tak doświadczonego zawodnika jak Westbrook.
Trzeba jednak oddać mu sprawiedliwość – mógł skorzystać z opcji zawodnika, zgarniać pensję właściwie za nic i siedzieć na końcu ławki, czekając na ewentualne szanse na przykład w „garbage time”. Zamiast tego Russ okazał się jednak honorowym facetem i wierząc, że wciąż potrafi grać na odpowiednim poziomie, nie zdecydował się skorzystać z takiej opcji.
Inna sprawa, że zaakceptowanie opcji zawodnika w Denver niekoniecznie musiałoby się wiązać z pozostaniem w zespole. Zawsze byłaby możliwość na jakiegoś rodzaju wymianę, o czym być może dziewięciokrotny uczestnik Meczów Gwiazd zwyczajnie zapomniał, a teraz, nie mogąc znaleźć nowego pracodawcy, może pluć sobie w brodę. Takiego zdania zdaje się być Danny Green.
– Myślałem, że ma już coś pewnego — jakiś gwarantowany kontrakt albo przynajmniej zainteresowanie ze strony innego klubu. Bo żeby zrezygnować z opcji zawodnika… Wydaje mi się, że Russ popełnił błąd, rezygnując z kontraktu, nie mając jeszcze żadnego innego ustalonego. Zawsze bierzesz gwarantowane pieniądze. Niech cię potem ewentualnie wymienią, cokolwiek — ale bierzesz pewne pieniądze, chyba że naprawdę wiesz, że masz już coś nowego dogadanego – stwierdził w swoim podcaście.
Zawodnik, który zakończył karierę w roku 2024 po niezbyt udanym epizodzie w Philadelphia 76ers jest jednak zdania, że w lidze znajdzie się jeszcze chętny na usługi Westbrooka w sezonie 2025-26. Trzykrotny mistrz NBA przyznał jednak, że w obecnych czasach starzejącym się gwiazdom nie jest łatwo utrzymać się na tym poziomie.
– Czy uważam, że zasługuje na miejsce w składzie? Zdecydowanie tak. Ale w dzisiejszych czasach, kiedy masz ponad 35 lat, od razu jesteś postrzegany jako staruszek. Dla mnie to trochę zabawne mówić o kimś, że jest stary, skoro ja sam się tak nie czuję. Ale w „koszykarskich latach” młodsi zawodnicy mogą postrzegać mnie jako dinozaura. Więc jeśli masz 35 lat lub więcej, a nie jesteś Stephenem Currym albo Kevinem Durantem i nie grasz na poziomie All-Stara, to naprawdę trudno jest się utrzymać w lidze – zauważył 38-latek.
Może więc szanse Russa na kolejną, być może już ostatnią, szansę w najlepszej koszykarskiej lidze świata wciąż istnieją? Ostatnio mówiło się, że zainteresowani pozyskaniem weterana mogą być szukający opcji na pozycji rozgrywającego po poważnej kontuzji Freda VanVleeta Houston Rockets, gdzie mógłby połączyć siły z byłym kolegą z czasów wspólnej gry dla Oklahoma City Thunder, Kevinem Durantem. Od pogłosek do sfinalizowania transferu jednak jeszcze daleka droga.
Czy wiesz, że PROBASKET ma swój kanał na WhatsAppie? Kliknij tutaj i dołącz do obserwowania go, by nie przegapić najnowszych informacji ze świata NBA! A może wolisz korzystać z Google News? Znajdziesz nas też tam, zapraszamy!