To James Harden miał naciskać Houston Rockets na sprowadzenie do drużyny Russella Westbrooka. Okazało się jednak, że Harden nie jest już tym samym graczem, jakim był w Oklahomie, gdzie dopiero dorastał do roli jednego z najlepszych strzelców w lidze i miał w sobie dużo pokory.
Prognozowano, że panowie znajdą wspólny język i stworzą na zachodzie realne zagrożenie dla Los Angeles Lakers oraz Los Angeles Clippers. Bardzo szybko okazało się jednak, że ze znalezieniem recepty na wspólną grę Jamesa Hardena i Russella Westbrooka może być problem. Dopiero teraz na jaw wychodzą problemy, jakie Russ miał ze swoim kolegą. Harden rzekomo notorycznie się spóźniał, co zaczęło Westowi przeszkadzać. Na domiar złego – cała kultura Rockets opierała się na luźnym podejściu do szeroko pojętego profesjonalizmu.
– Zawsze wyjeżdżaliśmy później, niż planowaliśmy, bo spóźniał się autobus albo samolot. Nikomu to nie przeszkadzało – przyznaje jeden z byłych pracowników Rockets, który w rozmowie z ESPN chciał zachować anonimowość. Rzekomo wszystko ustalał Harden, więc gdy spóźnił się na sesję wideo, zespół czekał, aż James łaskawie się pojawi. Westbrook w jednej z takich sytuacji miał krzyczeć do trenera Mike’a D’Antoniego, by zaczął bez niego, na co trener odpowiedział mu: – Nie mogę, bo gdy przyjdzie, będziemy musieli puszczać od początku…
Co więcej – zamiłowanie Hardena do imprezowania w konkretnych miastach miało wpływ na to, jak Rockets układali swój plan wyjazdowy. Westbrook nie był przyzwyczajony do takich standardów i bardzo szybko sytuacja zaczęła go denerwować. Miało to w dużej mierze przyczynić się do tego, że rozgrywający poprosił o transfer i kolejne rozgrywki rozpocznie z Washington Wizards. Co jednak w tym wszystkim najciekawsze – Harden miał według ESPN zagrozić Rockets, że poprosi o transfer, jeśli Westbrook nie zostanie sprowadzony do Teksasu.
Kto by się spodziewał, że ta historia zakończy się w ten sposób? Chris Paul mógł Westbrooka ostrzec. Wszystko w ekipie z H-Town ma się odbywać tak, jak zażyczy sobie tego Harden. De facto żaden zespół nie jest uzależniony od swojej gwiazdy w takim stopniu, jak Rockets od Hardena. Można tutaj przywołać przykład LeBrona Jamesa, jednak on potwierdził, że jeśli trzyma pieczę nad wydarzeniami, to zazwyczaj drużyna walczy o ligowe mistrzostwo. Coraz więcej wskazuje na to, że to właśnie Harden jest głównym problemem Rockets.