Francuzi zakończyli olimpijskie zmagania ze srebrnymi medalami. Po przegranym 87:98 finale z Amerykanami głos zabrał Victor Wembanyama, wybrany do najlepszej piątki turnieju koszykarzy.
– Pozostało nam cieszyć się chwilą. Jestem dumny z mojej drużyny. Cieszy mnie, że daliśmy z siebie wszystko tutaj, przed naszą publicznością – powiedział dziennikarzom po finale center San Antonio Spurs.
Wemby został zapytany o rolę w zespole, jaką podczas igrzysk powierzył mu Vincent Collet, wybrany najlepszym trenerem turnieju:
– Moja rola była prosta: pomagać mojemu zespołowi we wszystkim, czego wymaga sytuacja na parkiecie. Byłem gotowy na każdy wariant gry. Przykładowo w finale moim zadaniem było zdobywanie punktów. Wcześniej skupiałem się na obronie – wtedy moi koledzy z drużyny wykonali kapitalną robotę, biorąc na swoje barki odpowiedzialność za ofensywę. Isaia Cordinier, Guerschon Yabusele czy Mathias Lessort rozgrywali niesamowity turniej i dzięki ich ciężkiej pracy dotarliśmy aż do finału. To oni pchali tę drużynę naprzód – odpowiedział.
A jak Wembanyama widzi koszykarską przyszłość – zarówno swoją, jak i całej międzynarodowej koszykówki?
– Wciąż się uczę…i już teraz martwię się o moich przeciwników za kilka lat – zarówno jeśli chodzi o grę na zasadach NBA, jak i FIBA.
Podkoszowy, dopytany o różnicę między kadrą amerykańską, a europejskimi nacjami odpowiedział, że różnica z roku na rok zaczyna się zmniejszać:
– Miejmy na uwadze, że to powolny proces. Faktem jest, że Europa nadrabia zaległości, a z roku na rok coraz mniej rzeczy w koszykówce można za pewnik. I tak jak nikt nie wie, czy my [za cztery lata] powtórzymy olimpijski finał, tak można to samo powiedzieć o Amerykanach– podsumował zawodnik Spurs.
Czy widziałeś już najnowszą promocję na buty marek Nike i Jordan? Wysoki rabat i gwarancja oryginalności. Więcej informacji tutaj.
autor: Tomasz Tomaszewski