Lider Sixers bardzo jasno przedstawił swoje stanowisko co do głównej nagrody sezonu regularnego. Zdaniem Embiida jego kandydatura jest niepodważalna i to właśnie on powinien zgarnąć statuetkę dla najbardziej wartościowego gracza sezonu 2020/2021.
-Nie mam wątpliwości – powiedział platformie Stadium, którą prowadzi Shams Charania. W przypadku Embiida wszystko sprowadza się do trzech czynników: poziomu uwagi, jaką wymaga od obrońców rywali, jego wpływu na obronę 76ers oraz miejscu, w którym jego drużyna aktualnie się znajduje, czyli pierwszej pozycji w konferencji wschodniej.
-Dominowałem przez cały rok – powiedział 27-latek. –Po prostu czuję, że za każdym razem, gdy mam piłkę, zawsze wysyłają na mnie trzech gości, a ja wciąż jestem w stanie robić to, co robię najlepiej – zauważył środkowy Sixers. –Kiedy patrzysz na nasze rankingi i moje liczby, czuję, że zasługuję na to, aby znaleźć się również w składzie All-Defensive. Gram po obu stronach parkietu – dodał.
W bieżących rozgrywkach Embiid notuje rekordową w swojej karierze średnią punktów na mecz, wynoszącą dokładnie 30 oczek. Ponadto zbiera z tablicy średnio 11,1 piłek, osiąga również 3,1 asysty, jeden przechwyt i 1,4 bloku. Skuteczność w rzutach z gry Kameruńczyka jest również wysoka i wynosi 51,3% celnych rzutów. Embiid poprawił się również w rzutach trzypunktowych. W obecnym sezonie trafił 48 ze 128 rzutów zza linii 7,24, co daje prawie 38% skuteczności w tym elemencie gry.
Joel Embiid porównał swoją sytuację do Giannisa Antetokounmpo z poprzednich sezonów. Greek Freak osiągał niesamowite wyniki z drużyną i wielokrotnie był nagradzany za grę w obronie, prowadząc Milwaukee Bucks do najwyższego miejsca w sezonie zasadniczym. Dzięki temu dwa razy z rzędu (sezon 2018/2019 i 2019/2020) został uhonorowany statuetką MVP.
Chociaż Lider 76ers jest bardzo odważny w zachwalaniu swoich osiągnięć to trzeba przyznać, że pozostali kandydaci do nagrody MVP są równie stanowczy co do tego, kto powinien sięgnąć po ten tytuł. W środę rozgrywający Golden State Warriors, Stephen Curry w wywiadzie dla „The Rex Chapman Show” wyraził niemal identyczne zdanie co Embiid na temat swojej własnej kandydatury. –To znaczy muszę być (MVP) – powiedział. –Prawdopodobnie tego nie otrzymam, ale powinienem – dodał.
Podobne stanowisko przedstawił trener Denver Nuggets, Mike Malone, który po poniedziałkowym meczu z Grizzlies, zakończonym dwiema dogrywkami, wypowiedział takie słowa o swoim liderze, który wykręcił 47 punktów, 15 zbiórek i 8 asyst: „Życie polega na małych chwilach. Nikola ma około 56 takich momentów, w których pokazał, że jest MVP”.
Rywalizacja o prestiżową nagrodę najprawdopodobniej rozstrzygnie się pomiędzy trzema wyżej wspomnianymi zawodnikami, z których każdy uplasował się w pierwszej czwórce w ostatnich rankingach MVP theScore. Spośród nich najmniej meczów rozegrał Embiid (40 spotkań). Natomiast Curry zagrał w tym sezonie dla Warriors w 51 spotkaniach. Należy jednak podkreślić, że GSW ze Stephem w składzie nie przekroczyli bariery 50% zwycięstw. W międzyczasie Jokić nie opuścił jeszcze żadnego meczu z 58 spotkań Denver Nuggets.
Wspieraj PROBASKET