To były kluczowe dni dla Denver Nuggets i jak się okazało niezwykle ważny okres dla ich mistrzowskich nadziei. Dopiero co w drafcie do NBA wybrali Christiana Bruana. Kilka dni później dogadali się z Washington Wizards w sprawie pozyskania Kentaviousa Caldwell-Pope’a. Ale władze klubu oraz trener Michael Malone chcieli więcej. Jednym z zawodników, który szybko wspiął się na szczyt ich listy życzeń, okazał się Bruce Brown, który latem ubiegłego roku był wolnym zawodnikiem po wypełnieniu swojej umowy z Brooklyn Nets.
Mocno zabiegał o niego przede wszystkim Malone, który zobaczył w Brownie idealnie wszechstronnego gracza do swojego zespołu. 26-latek dopiero co zakończył udany sezon w barwach nowojorskiej drużyny, gdzie był wykorzystywany m.in. jako small-ballowy środkowy. W tej roli radził sobie naprawdę dobrze, ale wykonywał też wiele innych zadań. – Odpalam mecze Nets w fazie play-off i widzę jak broni Tatuma. Widzę jak wchodzi pod kosz, rozgrywa, trafia za trzy. I myślę sobie, że to jest gracz dla nas – mówił szkoleniowiec Nuggets.
Generalny menedżer Calvin Booth przyznał, że nie spodziewał się, że Brown będzie wciąż „do wzięcia” drugiego dnia lata. – Myśleliśmy, że ktoś zaoferuje mu większe pieniądze. Nie uważaliśmy, że mamy w ogóle szanse podpisać z nim kontrakt – oznajmił Booth. Ostatecznie okazało się jednak, że Nuggets są w stanie go sprowadzić. Brown podpisał 2-letni kontrakt o wartości 13 milionów dolarów (przy czym drugi rok to opcja zawodnika), a następnie zaliczył swój najlepszy jak dotychczas sezon, pomagając Nuggets zdobyć mistrzostwo.
26-latek zagrał w 80 spotkaniach sezonu zasadniczego, notując średnio najlepsze w karierze 11.5 punktów na mecz. W fazie play-off jego średnia punktów nawet nieco podskoczyła. W wielkim finale Brown też zapewnił Nuggets odpowiednie wsparcie, a w poniedziałkowym meczu numer pięć w ostatniej minucie zaliczył kilka kluczowych zagrań. Po spotkaniu nie chciał za bardzo rozmawiać o przyszłości, ale wszystko wskazuje na to, że odrzuci on opcję zawodnika i ponownie zdecyduje się wejść na rynek wolnych agentów.
A to może oznaczać koniec jego przygody w Denver, gdyż Nuggets nie posiadają do niego odpowiednich praw Birda, przez co mogą zaproponować 26-latkowi kontrakt na poziomie ośmiu milionów dolarów w pierwszym roku. Niemal pewne jest tymczasem, że Brown tym razem na rynku znajdzie większe pieniądze. On sam nie wyklucza jednak, że zostanie w zespole za mniejsze pieniądze. – Chciałbym zostać. To dla mnie idealne miejsce. A pieniądze to nie wszystko. Na ten moment się tym nie martwię – stwierdził.
To więc dobre wieści dla kibiców Nuggets, bo Brown był idealnym uzupełnieniem liderów zespołu. Całkiem więc możliwe, że obrońca pójdzie drogą… Bobby’ego Portisa. Podkoszowy w 2021 roku po zdobyciu mistrzostwa z Milwaukee Bucks znalazł się w bardzo podobnej sytuacji i zdecydował się wtedy podpisać niższy kontrakt na jeden sezon, by pozostać w Wisconsin, a po roku – gdy jego drużyna mogła już zaproponować mu większą podwyżkę zarobków – parafował 4-letnią umowę o wartości prawie 50 milionów dolarów.
Talked to Bruce Brown after the #Nuggets won the championship tonight.
— Mike Singer (@msinger) June 13, 2023
In the champagne soaked locker room, he told @denverpost: “I want to stay. … Money is not everything.”https://t.co/tErknsU2Vo