Pojawił się tak naprawdę znikąd, a okazał się kolejnym udanym wynalazkiem Miami Heat. I choć w tym sezonie nie zrobił zbyt dużego kroku do przodu, to jednak Max Strus pozostaje ważnym elementem rotacji Miami Heat i latem będzie mógł liczyć na sporą podwyżkę. Istnieje zresztą spore ryzyko, że Heat stracą go, nie dostając nic w zamian.
To nie jest do końca udany sezon dla Miami Heat, ale ekipa z Florydy nadal ma szansę na to, by napisać ciekawą historię w decydujących momentach rozgrywek. Heat mogą być bardzo niewygodnym rywalem dla najlepszych ekip Wschodu w nadchodzącej fazie play-off NBA, choć na ten moment cały czas nie mogą oni być pewni awansu do fazy posezonowej. Kolejny już sezon ważną rolę w zespole odgrywa Max Strus, przed którym bardzo istotne tygodnie związane z walką o nowy kontrakt.
Strus dał się poznać z bardzo dobrej strony w poprzednich rozgrywkach, które były dla niego przełomowe. W trwającym sezonie notuje on najlepsze w karierze 11.7 punktów, 3.4 zbiórek oraz 2.2 asysty na mecz, choć spadła nieco jego skuteczność rzutów z dystansu. To wciąż jednak ważny żołnierz trenera Erika Spoelstry, który tego lata wejdzie na rynek wolnych agentów i na pewno może liczyć na spore zainteresowanie wokół swojej osoby.
Może się zresztą okazać, że cena za 26-latka będzie zbyt wysoka i Heat stracą go za darmo. Drużyna z Miami musi mieć bowiem na uwadze m.in. fakt, że od przyszłego sezonu w życie wchodzi lukratywna umowa Tylera Herro i pieniędzy może nie starczyć dla wszystkich. Strusem mocno interesowali się ponoć Minnesota Timberwolves, którzy chcieli go pozyskać przed trade deadline, lecz ostatecznie nic z tych starań nie wyszło, co może odbić się Heat czkawką.
Strus za trwające rozgrywki otrzyma nieco ponad 1.8 miliona dolarów i w zasadzie pewne jest, że od przyszłego sezonu zarabiać będzie znacznie więcej. Oprócz niego nowej umowy szukać będzie też tego lata kilku innych graczy Heat, w tym m.in. Kevin Love czy Gabe Vincent.