Jordan Bell nie zagrał w meczu Golden State Warriors z Memphis Grizzlies. Powód? Rachunek za usługę hotelową wystawił na… swojego trenera. Dziwne zachowanie młodego zawodnika nie mogło mu ujść na sucho.
Cała sytuacja miała być rzekomo żartem, ale najwyraźniej nie poszedł on po myśli zawodnika Golden State Warriors. Według informacji The Athletic, Bell dokonał zapłaty w hotelu za konkretną rzecz lub rzeczy. Nie jest znana kwota, ale poprosił, by doliczono ją do rachunku Mike’a Browna – asystenta Steve’a Kerra. Trener nie miał o tym pojęcia, więc gdy odkrył sprawę sztab szkoleniowy zdecydował się Jordana Bella zawiesić na jeden mecz.
Co ciekawe – Bell miał robić podobne rzeczy już wcześniej i ofiarą nie tylko był Brown. Teraz wszyscy się zastanawiają, czy to forma żartu, czy po prostu Jordan chciał kolegów oszukać i myślał, że nie wyjdzie to na jaw. Tak czy inaczej nie wpłynie to najlepiej na wizerunek Bella zarówno we własnym środowisku, jak i w otoczeniu kibiców. Zobaczymy, jak szybko Warriors będą w stanie mu to zapomnieć.
Wiele zależy od tego, co Bell kupił i za jaką kwotę. Jeżeli były to niewielkie pieniądze, Brown zapewne szybko o sprawie zapomni. Gorzej, jeśli młody gracz się zapomniał i zabrał z konta szkoleniowca konkretną sumę. Zawieszenie na jeden mecz sugeruje, że incydent wcale taki drobny nie był. Pokazuje jednak brak dojrzałości Bella. Z drugiej strony publiczne upokorzenie zawodnika może zadziałać w dwie strony, więc w Oakland będą chcieli to jak najszybciej zamieść pod dywan.
Bell rozgrywa swój drugi sezon na ligowych parkietach. W 61 meczach grał średnio 11 minut trafiając 3 punkty i zbierając 2,7 piłki. W play-offach trener Kerr częściej będzie korzystał z DeMarcusa Cousinsa, Andrew Boguta i Kevona Looneya, więc Bell nie może liczyć, iż wymiernie przyczyni się do ewentualnego sukcesu swojego zespołu. Przed nim jeszcze wiele nauki.
Follow @mkajzerek
Follow @PROBASKET