Tyle się mówiło na temat Golden State Warriors i postawy drużyny po bronionej stronie parkietu. Strata kluczowych graczy miała mocno naruszyć fundament, który Steve Kerr przygotował wykorzystując Andrew Boguta i Harrisona Barnesa. Minęły dwa miesiące rozgrywek i zdaje się, że GSW rozwiązali swój problem.
Draymond Green nie miał wątpliwości, że drużyna znajdzie receptę na swoje kłopoty z początku sezonu. Pierwsze tygodnie faktycznie były dla Golden State Warriors walką. Szczególnym problemem był brak wysokiego gracza broniącego kosza. Nie ujmując nic Zazy Pachulii – jego gra nie jest odpowiedzią na defensywne problemy pod koszem. Steve Kerr relatywnie szybko się o tym przekonał. Mimo to ceni sobie centra, bo ten wywiązuje się ze swoich zadań. Poprosił za to Greena i Kevina Duranta, by zwracali większą uwagę na pilnowanie obręczy. Pomocny okazał się także wychodzący z ławki JaVale McGee.
Po pierwszych 10 meczach sezonu GSW tracili średnio 103,1 punktu na sto posiadań. Mieli dwunastą obronę w lidze. Od połowy listopada tendencja zaczęła być zwyżkowa. Na dzień przed Wigilią Bożego Narodzenia zespół z Oakland dysponuje drugą najlepszą defensywą w NBA, zatrzymując przeciwników na 100,4 punktów na sto posiadań. Lepsi są tylko gracze z Memphis. To pokazuje w jak krótkim czasie Warriors udało się wypracować zupełnie nowe nawyki. Brawa należą się szczególnie Kerrowi, który utrzymuje dobrą grę w obronie zespołu, korzystając z różnych rotacji.
Ekipie udało się obejść brak w rotacji Andrew Boguta. – Na takiego gracza jak Andrew możesz po prostu kierować twoich przeciwników. Masz pewność, że naprawi wszelkie błędy, jakie popełnisz w obronie. Kiedy tracisz takie wsparcie, musisz do tego przywyknąć – mówił po meczu z Utah Jazz Draymond Green. – Odnoszę wrażenie, że właśnie się do tego przystosowaliśmy – dodał. Ale w jaki sposób Warriors sobie z tym poradzili?
Przede wszystkim uczulając swoich graczy na to, że będąc w obronie muszą cały czas myśleć o tzw. help-defense blisko obręczy. W efekcie, Kevin Durant notuje w tym sezonie średnio 1,6 bloku, co jest rekordem jego kariery. KD okazał się niezwykle cenną defensywną wartością dla drużyny mistrzów zachodu. Potrafi utrzymać się na nogach w bezpośrednich pojedynkach, przerywa linię podań i kradnie piłki, gdy rywal straci koncentrację. Przez jego popisy w ataku, rywale zapomnieli, że po drugiej stronie także wygrywa swoje pojedynki.
Koniec końców prawdziwym testem dla defensywy Warriors będą play-offy, ale praca jaką wykonali do tej pory zwiastuje dla zespołu same dobre rzeczy. W takich okolicznościach aż nie możemy się doczekać ich kolejnego starcia z Cleveland Cavaliers. Ten mecz już w Święta Bożego Narodzenia!
Obserwuj @mkajzerek
Obserwuj @PROBASKET