Nawet jeśli NBA wróci do gry, John Wall z pewnością nie. Rozgrywający odbywał już treningi zanim zawieszono rozgrywki, ale nie zagra on ani minuty przynajmniej do startu nowego sezonu.
Kiedy już powróci do gry, Wall chce być dominatorem na boisku. – Będę lepszy niż kiedykolwiek i to powinno przerażać innych. Prawie przez pięć lat byłem All-Starem. Grałem z ostrogami kostnymi w kolanie i pięcie. Ludzie o tym nie wiedzą. Nie widzieli jeszcze najlepszego Johna Walla, to był dopiero urywek tego, co potrafię – powiedział 29-latek.
Wall w końcu będzie zdrowy, taką miejmy nadzieję. Zbliża się on już jednak do 30. Wizards osiągnęli w tym sezonie bilans 24-40, w żadnym ze spotkań nie wystąpił Wall. Zarząd ekipy ze stolicy nie zamierza jednak przebudowywać składu. Ich plan zakłada ponowne połączenie Wall i Bradley’a Beala i zobaczyć, co z tego wyjdzie.
– Chcemy być gwiazdami, chcemy oddawać decydujące rzuty. Nie ma Johna Walla bez Bradley’a Beala i nie ma Bradley’a Beala bez Johna Walla. Uzupełniamy się, stajemy się przy sobie lepsi. Dogadujemy się i wszystko przychodzi nam na parkiecie z łatwością – dodał Wall.
Zarówno Wall jak i Beal związani są z klubem przynajmniej na kolejne dwa lata. Wall zarobi w tym czasie 85 milionów, Beal 63 miliony dolarów. Obaj zawodnicy mają opcję zawodnika, która pozwoli im na pozostanie w klubie i zarobienie kolejnych grubych milionów. Wall może liczyć nawet na 47 milionów.
Drużyny z pewnością będą pytały o Beala i podczas wolnej agentury w 2021 roku może dojść w Waszyngtonie do sporego trzęsienia ziemi. Jednak to melodia przyszłości. Na ten moment Wizards mają bardzo dobrą parę obrońców, z którą mogą mieć nadzieję na awans do playoffs.