John Wall nie zagra w koszykówkę przez kolejnych dwanaście miesięcy. Zawodnik Washington Wizards musi się zatem zmierzyć z poważnym wyzwaniem psychicznym. Mimo wszystko pozostaje silny i wierzy, że nic nie dzieje się bez powodu. Ciało lidera Wiz w końu będzie mogło odpocząć.
Lekarze zdiagnozowali u Johna Walla zerwanie ścięgna Achillesa po tym, jak zawodnik Washington Wizards przewrócił się w domu. To oznacza, że przez najbliższy rok nie zagra w koszykówkę i jeśli rehabilitacja potoczy się zgodnie z planem, będzie w stanie pomóc Wiz w drugiej połowie rozgrywek 2019/2020. Przez ostatnie lata Wall wiele razy grał pomimo różnych problemów zdrowotnych. Jego ciało najwyraźniej zbuntowało się przeciwko takiemu podejściu.
– Najwyraźniej Bóg daje mi sygnał – twierdzi Wall. – Muszę odpocząć i wrócić do pełni zdrowia. Przez całą swoją karierę grałem pomimo problemów ze zdrowiem. Nie lubię odpoczywać, gdy mogę grać i znam wielu koszykarzy, którzy również wychodzą na parkiet pomimo dyskomfortu. Jeśli coś nie jest złamane i nie boli znacząco, jestem gotowy do gry. Najwyraźniej padłem tego ofiarą – dodaje.
Wall przyznał, że nie chce słyszeć o tym ile potrwa rehabilitacja. Cieszy się, że zerwanie nie nastąpiło później, bo to oznaczałoby jeszcze większy dramat. Mimo wszystko John o przyszłość martwić się nie musi. Latem tego roku w życie wchodzi jego 5-letnie przedłużenie za 170 milionów dolarów. Finansowo jest więc zabezpieczony. Wizards do jego braku musieli się jednak przystosować i przed zamknięciem zimowego okienka zarząd dokonał małej transformacji.
Wiele głosów mówi, że Wall może już nigdy nie wrócić do swojej optymalnej formy; że uraz którego doznał będzie go ograniczał i stworzy bariery fizyczne i mentalne. – Takie komentarze tylko bardziej motywują mnie do tego, by wrócić i pokazać, na co mnie stać – przyznaje. W 32 meczach bieżącego sezonu rozgrywający Wizards notował na swoje konto średnio 20,7 punktu, 8,7 asysty trafiając 44,4 FG% i 30,2 3PT%.
Follow @mkajzerek
Follow @PROBASKET