Najsmutniejszym momentem siódmego meczu tegorocznych Finałów NBA była z pewnością kontuzja Tyrese’a Haliburtona. Gwiazdor Indiana Pacers, który zmagał się z urazem łydki, postanowił zagrać, a swój występ okupił zerwanym ścięgnem Achillesa i – co za tym idzie – długą i żmudną rehabilitacją. Jak się jednak okazuje, nie on jeden w serii decydującej o mistrzostwie nie był w pełni sił.



Jak poinformował w poniedziałek prowadzący podcastu Locked on Thunder, Rylan Stiles, jeden z najlepszych zawodników Oklahoma City Thunder będzie musiał się poddać operacji. Jalen Williams, bo o nim mowa, przejdzie zabieg mający na celu naprawę zerwanego więzadła w prawym nadgarstku, z czym mierzył się… od dwóch miesięcy. Według informacji płynących od menedżera, Sama Prestiego, wszystko wskazuje na to, że popularny J-Dub będzie gotowy do gry od początku kolejnego sezonu.

Do urazu miało dojść 9 kwietnia, gdy podopieczni Marka Daigneaulta mierzyli się z Phoenix Suns. Pomimo bólu, skrzydłowy zdołał dograć tamto spotkanie, które zakończył z dorobkiem 33 punktów, siedmiu zbiórek i pięciu asyst. Potem jednak 24-latek opuścił dwa ostatnie mecze sezonu regularnego i, chociaż w klubie zdecydowano, że w przyszłości bez operacji się nie obędzie, postanowił być twardym i, sporo ryzykując, do końca grał już w każdym meczu fazy play-off.

I to jak grał! Wystąpił we wszystkich 23 spotkaniach postseasonu, będąc jednym z motorów napędowych drużyny, która sięgnęła po pierwsze w historii – a przynajmniej od czasu przeprowadzki z Seattle – mistrzostwo. W samych tylko play-offach Williams notował średnio 21,4 punktu, 5,5 zbiórki, 4,8 asysty i 1,4 przechwytu, trafiając średnio 44,9% wszystkich rzutów z gry. Wisienką na torcie – piąty mecz Finałów NBA przeciwko Indiana Pacers, gdy rzucił aż 40 punktów.

Tylko najbardziej uważni obserwatorzy mogliby dostrzec, że Jalen nie grał na 100%. Nie chodzi nawet o to, że nosił stabilizator na nadgarstku ręki rzucającej, a podczas meczów miał go dodatkowo oklejonego taśmą. Dowód jest inny – w trakcie play-offów były zawodnik uniwersytetu Santa Clara trafiał „tylko” 30,4% rzutów zza łuku, co stanowi spory spadek w porównaniu z wynikiem z sezonu regularnego (36,5%). Ostatecznie nie przeszkodziło to jednak ani jemu, ani jego drużynie w osiągnięciu wymarzonego triumfu.

– To, co robi na mnie największe wrażenie, to fakt, że w naszych czasach, kiedy ktoś zagra słabszy mecz albo nie prezentuje pełni swoich możliwości i zwraca to na siebie uwagę, często pojawia się „ptaszek”, który wyćwierka wszystkim dookoła, że zawodnik nie jest w pełni sił. W jego przypadku to się nie zdarzyło ani razu. Przetrwał to. Wykazał się niesamowitą odpornością psychiczną i pewnością siebie – powiedział podczas kończącego sezon spotkania z dziennikarzami Sam Presti, chwaląc swojego zawodnika.

Wprawdzie Williams ma dopiero 24 lata, ale już zyskał szacunek, jakiego nigdy nie zdobędzie wielu starszych od niego zawodników. Wprawdzie – co pokazuje przykład Tyrese’a Haliburtona – ryzykował pogorszenie urazu, ale niejeden na jego miejscu stwierdziłby, że gra nie jest warta świeczki. Tymczasem J-Dub zdecydował się wytrwać, byle tylko pomóc kolegom w spełnieniu również i ich marzeń, a operacja i tak była zaplanowana wcześniej. Chapeau bas.

Czy wiesz, że PROBASKET ma swój kanał na WhatsAppie? Kliknij tutaj i dołącz do obserwowania go, by nie przegapić najnowszych informacji ze świata NBA! A może wolisz korzystać z Google News? Znajdziesz nas też tam, zapraszamy!


Wspieraj PROBASKET

  • Robiąc zakupy wybierz oficjalny sklep adidas.pl
  • Albo sprawdź ofertę oficjalnego sklep Nike
  • Zarejestruj się i znajdź świetne promocje w sklepie Lounge by Zalando
  • Planujesz zakup NBA League Pass? Wybierz nasz link
  • Zobacz czy oficjalny sklep New Balance nie będzie miał dla Ciebie dobrej oferty
  • Jadąc na wakacje sprawdź ofertę polskich linii lotniczych LOT
  • Lub znajdź hotel za połowę ceny dzięki wyszukiwarce Triverna



  • Subscribe
    Powiadom o
    guest
    0 komentarzy
    najstarszy
    najnowszy oceniany
    Inline Feedbacks
    View all comments