Trzy mistrzowskie tytuły w cztery lata chyba wystarczą, aby określić dany zespół dynastią. To udało się zbudować Golden State Warriors w latach 2015-18 i przy okazji skleić prawdopodobnie najlepszą wyjściową piątkę w historii, przynajmniej na papierze. Jednak już w samej szatni nie było tak kolorowo, przynajmniej według byłego zawodnika Warriors.
David West był w silnym skrzydłowym Wojowników w latach 2016-18, co zapewniło mu zdobycie dwóch pierścieni mistrzowskich. W podcaście „Real Ones” w The Ringer West przyznał, że w klubie było dużo ego, szczególnie po pozyskaniu Kevina Duranta. To był zespół Stephena Curry’ego (i prawdopodobnie dalej był), ale West przyznał, że dwukrotny MVP musiał od tego czasu często się poświecać.
– To Steph musiał się poświęcać, bywały mecze, gdy mówiłem mu: „Pieprzyć tych gości, idź i zdobywaj swoje punkty”. On chciał, żeby każdy czuł się komfortowo, żeby Klay [Thompson] oddawał sobie rzuty, bo to lubi robić. Zdawał sobie sprawę, że Draymond [Green] lubi mieć piłkę w rękach, więc mu ją oddawał. Kevin Durant również potrzebował swojego czasu, więc Steph mu go dawał. Wydaje mi się, że nikt by mu tego nie powiedział, że robi źle, że nie powinien tego oddawać – powiedział West. Wydaje się jednak, że poświecenia Curry’ego doprowadziły ostatecznie Warriors do dwóch mistrzostw, a Durantowi dały dwie statuetki dla najlepszego zawodnika finałów NBA.
– Strasznie trudno zarządza się drużyną z taką ilością talentu. Każdy z tych świetnych zawodników ma swoje ego i to jest duży problem. Miałeś wtedy w składzie dosłownie pięciu Hall-of-Famerów, każdy kiedyś był najważniejszy w swoim zespole – dodał West. Jednak pierścień mistrzowski nieco zamazuje obraz tego, co było złe. – Mieliśmy wystarczająco talentu i udało nam się wygrać drugie mistrzostwo. Jednak utrzymanie energii w kolejnym sezonie nie było łatwe, każdy był o rok starszy, było nieco trudniej – zakończył West.
Teraz gdy Durant znalazł nowy dom na Brooklynie, Warriors to ponownie w pełni drużyna Curry’ego. Nawet mimo absencji Klaya Thompsona, Stephen gra na tyle dobrze, że Wojownicy są na miejscu gwarantującym udział w turnieju play-in.