Według Boba Myersa – generalnego menadżera Golden State Warriors, zespół nie będzie skupiał się na biciu kolejnych rekordów. – Nie sądzę, byśmy zrobili 24-0 – przyznał. Tak czy inaczej oczekiwania wobec drużyny, której daje się największe szanse na zdobycie mistrzostwa będą czasami przekraczały granice zdrowego rozsądku.
Poprzednie rozgrywki były wyjątkowe, ale zakończyły się spektakularnym upadkiem. W finale NBA, Golden State Warriors pozwolili Cleveland Cavaliers wrócić z 1-3 i w ostatnim meczu pokonać gospodarzy znakomitą końcówką. Najpierw trójka Kyriego Irvinga przez ręce Stephena Curry’ego, a następnie blok LeBrona Jamesa na próbie spod kosza Andre Iguodali. Walka o drugie mistrzostwo z rzędu nie mogła skończyć się dla zespołu Steve’a Kerra większym dramatem.
Pogoń za 73 zwycięstwami kosztowała zawodników wiele zdrowia. Curry nie był sobą, gdy wracał po dwóch urazach z serii przeciwko Houston Rockets. Pozostali gracze – pierwszej piątki, ławki rezerwowej – ostatecznie nie byli w stanie nadrobić produktywności, która wychodziła z gry 2-krotnego MVP. Przegrali trzy mecze z rzędu na koniec długiej drogi. Wspomniany Bob Myers zakłada, że sztab GSW zmieni podejście i będzie korzystał z bogatej rotacji także po to, by zmniejszyć obciążenie kluczowych zawodników.
– Nauczyliśmy się, że to dla nas prawdziwy maraton. […] Musimy być gotowi na tę długą przeprawę, zwłaszcza na jej ostatnią prostą – mówi Myers. Prawdziwym wyzwaniem będzie poznanie własnych potrzeb. Kerr w pierwszej kolejności skupi się na zbudowaniu silnych relacji między zawodnikami, potem przygotuje plan, który będzie odpowiadał za to, aby wszyscy mieli czas na odpoczynek. – Zobaczycie, że miesiąc po tym, jak zaczniemy ze sobą grać, będziemy znacznie lepszym zespołem – przewiduje GM mistrzów zachodu.
Drużyna dużą wiarę pokłada w trenerze. Kerr jest mistrzem w zarządzaniu różnymi procesami. – W meczu nr 7 postawili nam wyzwanie, z jakim wcześniej nigdy nie mieliśmy do czynienia. W nadchodzącym sezonie musimy wykorzystać zdobyte doświadczenie – mówi trener. Nie ukrywa, że popełniał błędy w trakcie serii z Cavs, ale teraz musi z tym żyć i skupić się na nadchodzących rozgrywkach. Szczęśliwie szkoleniowiec nie ma już żadnych problemów ze zdrowiem, dlatego sezon rozpocznie na trenerskiej ławce, a nie w gabinecie lekarza.
To samo dotyczy Stephena Curry’ego, który w trakcie play-offów oprócz ograniczeń związanych z kontuzjami, miał na sobie ogromną presję ze strony rywali, wielokrotnie traktujących go jak wroga publicznego numer 1. – Intensywność krycia graczy bez piłki w play-offach mocno różni się od tego, co jest w sezonie regularnym. Prawdopodobnie mogliśmy zrobić kilka rzeczy, aby mu pomóc. Jest 2-krotnym MVP, teraz cała liga się na niego przygotowuje. Musi opracować plan, jak się przed tym bronić. Postaramy się go w tym wspomóc – kończy Kerr.
fot. Keith Allison, Creative Commons
Obserwuj @mkajzerek
Obserwuj @PROBASKET