Jedną z ciekawszych historii startu sezonu jest znakomita forma skrzydłowego New Orleans Pelicans – Nikoli Miroticia. Sprowadzony zimą z Chicago Bulls stał się obok Anthony’ego Davisa drugą ofensywną opcją w rotacji. Doczekał się szansy, jakiej nie dali mu w Winy-City.
Jrue Holiday może żałować deklaracji, jaką złożył Nikoli Miroticowi kilka dni temu. Lider składu obiecał koledze, że kupi mu butelkę wina za każdym razem, gdy ten przekroczy lub dobije do granicy 30 punktów. Tych butelek może się trochę nazbierać. W pierwszym meczu sezonu Miro zdobył 30 punktów przeciwko Houston Rockets, a w blow-oucie przeciwko Sacramento Kings zapisał na swoje konto 36 oczek. W finałowej odsłonie meczu Nikola pobił swój rekord kwarty zdobywając 15 punktów i trafiają cztery razy zza łuku.
Ekipa z Sac-Town nie miała pojęcia, że będzie tak wielkim zagrożeniem. Zresztą tak samo zaskoczona była obrona Rockets. W kolejnych meczach rywal zapewne zadba o to, by nazwisko Miroticia było w raporcie skautingowym podkreślone grubą kreską. To może być przełomowy sezon Czarnogórca. Znalazł konkretne miejsce w rotacji Alvina Gentry’ego i w trakcie gry widać, jak bardzo ufają mu koledzy z drużyny. W Chicago od zawsze był z tym problem i w dużej mierze wynikało to także z braku regularności skrzydłowego. Teraz jest zupełnie inaczej.
Mirotić nabrał pewności siebie, podejmuje znacznie lepsze decyzje. Jedna z trójek we wspomnianej czwartej kwarcie podniosłą całe Smoothie King Center z krzeseł, gdy Mirotić zrobił kozioł, po czym step-back zostawiający rywala obok i oddał piękny rzut z dystansu. Piłka przecięła siatkę, jakby była kropką nad i fantastycznego występu zawodnika. – To była jedna z tych nocy, podczas których czujesz, że każdy rzut jaki wypuścisz z ręki po prostu wpadnie do kosza – mówił Mirotić. – Poczułem w tym mieście ogromne wsparcie od kibiców i drużyny – dodaje.
Kiedy Niko się rozkręca, Alvin Gentry reaguje poprzez przekierowanie kilku zagrywek na egzekucję zakończoną jego rzutem z dystansu. Jednym z pierwszych, którzy pogratulowali mu występu poprzedniej nocy był Anthony Davis. Panowie stworzyli w Luizjanie bardzo interesujący duet, który może zapewnić Pels dodatkową przewagę w rywalizacji o play-offy w niezwykle trudnej zachodniej konferencji. Gorzej z Jrue Holidayem, ponieważ Niko nie odpuści mu tych wszystkich butelek wina, jakie obiecał. – Sam nie piję i nawet nie wiem, co mam mu kupić – tłumaczy.
Wyniki NBA: Idealne Triple-double Jokicia, świetni Doncić i Rose, bójka w LA
Follow @mkajzerek
Follow @PROBASKET