Lider Indiany Pacers rozgrywa fantastyczne play-offy. W najtrudniejszych momentach wyciąga ze swojej drużyny absolutne maksimum, nawet gdy sam ma problemy ze złapaniem optymalnej formy. Poprzedniej nocy, po raz kolejny w tegorocznej kampanii, zdecydował o zwycięstwie swojej drużyny rzutem w końcówce. Czy to mógł być kluczowy moment finałów?
Indiana Pacers przegrywała 15 punktami na początku czwartej kwarty i niewiele w tym meczu szło po jej myśli. To mogło zawodników z Oklahomy nieco uśpić, bowiem seria punktowa gości pozwoliła im wrócić do gry na sześć minut przed końcem spotkania. Jalen Williams spudłował na 24 sekundy przed końcem rzut, który mógł dać Thunder 3-punktowe prowadzenie. Kolejną szansę miał Shai Gilgeous-Alexander, ale również spudłował. To zbudowało scenę pod kolejny wielki moment Haliburtona, który rzutem w ostatniej sekundzie dał swojej drużynie pierwsze zwycięstwo w finale NBA.
To było pierwsze prowadzenie Pacers w całym meczu. – Jesteśmy grupą, która dużo wytrzymuje – powiedział po spotkaniu Haliburton w wywiadzie dla ESPN. – Ciągle wam to powtarzamy. Ciągle nas o to pytacie, a my dajemy wam tę samą odpowiedź. Jesteśmy odporni i nie poddajemy się, dopóki zegar nie pokaże zera. Świetnie radzimy sobie z utrzymaniem koncentracji w danym momencie. Staramy się zejść z 15 do 10 punktów straty, z 10 do 5, z 5 do 0. Po prostu krok po kroku doganiamy drużyny. Jestem naprawdę dumny z tego zespołu – dodał.
– Po takim sezonie jak w zeszłym roku, a potem po sweepie w finałach konferencji, kiedy wszyscy mówią, że nie zasługujesz, by tam być… chłopaki są wkurzeni – mówi Haliburton o motywacji swojego zespołu. – Myślę, że świetnie nam wychodzi branie takich rzeczy do siebie – skończył. Rok temu ekipa z Indianapolis w finale Wschodniej Konferencji uległa 0-4 późniejszym mistrzom – Boston Celtics. Mało kto przypuszczał, że zespół z Indiany będzie w stanie ponownie zajść tak daleko.
Tymczasem Haliburton nadal trafia w najważniejszych momentach meczu. W tym sezonie trafił 13 z 15 rzutów (86,7%) w ostatnich dwóch minutach spotkań, które dawały remis lub prowadzenie, wliczając dogrywki. Haliburton zrównał się z Reggiem Millerem na drugim miejscu pod względem liczby rzutów wyrównujących lub dających prowadzenie w ostatnich pięciu sekundach meczu od play-offów 1997 roku. Przed nimi jest tylko LeBron James (8), według danych ESPN.
Pacers w tych playoffach aż pięciokrotnie odrobili 15-punktowe straty:
- 5 czerwca: przeciw Thunder (15 punktów straty)
- 21 maja: przeciw Knicks (17 punktów)
- 13 maja: przeciw Cavaliers (19 punktów)
- 6 maja: przeciw Cavaliers (20 punktów)
- 29 kwietnia: przeciw Bucks (20 punktów)
Czy wiesz, że PROBASKET ma swój kanał na WhatsAppie? Kliknij tutaj i dołącz do obserwowania go, by nie przegapić najnowszych informacji ze świata NBA! A może wolisz korzystać z Google News? Znajdziesz nas też tam, zapraszamy!
Follow @mkajzerek
Follow @PROBASKET