Ciąg dalszy niesamowitej historii Duncana Robinsona, który z nieznanego nikomu zawodnika stał się jednym z najlepszych specjalistów od rzutów za trzy w lidze. 26-latek właśnie pomógł swojej drużynie ograć Boston Celtics i teraz zagra w wielkim finale na największej scenie.
Na jaw wychodzi coraz więcej faktów o drodze Duncana Robinsona do NBA. Jak się okazuje, jeszcze trzy lata temu Robinson w ogóle nie marzył o tym, by profesjonalnie grać w koszykówkę. W trakcie swojego ostatniego sezonu na uniwersytecie myślami był już w zupełnie innej branży, spodziewając się, że jego przygoda z graniem niedługo się skończy. To dlatego w ramach zadania zleconego przez jednego z wykładowców odezwał się do kilku dziennikarzy, szukając sobie miejsca w mediach.
Wiadomość o takiej treści otrzymał we wrześniu 2017 roku ówczesny pracownik portalu The Ringer, Mark Titus:
Panowie porozmawiali potem przez około godzinę o tym jak wejść w świat mediów sportowych, lecz koniec końców ta wiedza Robinsonowi się nie przydała. Co ciekawe, inny dziennikarz, którzy otrzymał wiadomość o podobnej treści, polecił młodemu graczowi uwierzyć w siebie. Robinson rzucił się więc w wir ciężkiej pracy, ale koniec końców zainteresował się nim tylko Erik Spoelstra. Heat nie mogli jednak wybrać go w drafcie, a zamiast tego postanowili dać mu szansę w lidze letniej.
Od tamtego czasu Robinson i Heat mieli swoje wzloty i upadki, próbując ukształtować grę 26-latka na tyle, by mógł odnaleźć się w NBA – wszak początkowo tylko niesamowity rzut wyróżniał go spośród innych. To właśnie Spoelstra zobaczył, jak najlepiej ten rzut wykorzystać, a Heat dziś nie żałują szansy danej Robinsonowi. Przełomowy okazał się być sezon 2019/20, który zresztą dla Robinsona wciąż trwa. Teraz jest on jednym z kluczowych elementów drużyny walczącej o mistrzostwo NBA.
Wspieraj PROBASKET
- NBA: Doncic kolejną gwiazdą która odpocznie przez kontuzję
- NBA: Suns szykują fortunę dla Duranta. Gigantyczna inwestycja z nadzieją na mistrzostwo
- NBA: George z kolejną kontuzją, Embiid gasi pożar benzyną
- NBA: Khris Middleton jest gotowy. Dlaczego więc nie wraca?
- NBA: Bane chciał być jak Morant. Szkoda, że nie w pozytywnym sensie