Wciąż trwa wolna agentura, podczas której zawodnicy NBA szukają sobie nowych drużyn lub przedłużają kontrakty z obecnymi. Nieco inaczej na ten gorący z koszykarskiego punktu widzenia okres spojrzał Kemba Walker. Uważany za swego rodzaju legendę Charlotte Hornets 34-latek postanowił zawiesić buty na kołku.
Mający za sobą 12 sezonów gry w najlepszej lidze świata Kemba Walker o swojej decyzji poinformował podczas rozmowy z Carmelo Anthonym i Kidem Mero w najnowszym odcinku programu 7PM in Brooklyn. Informację tę potwierdził także za pośrednictwem własnych mediów społecznościowych.
Były już zawodnik zadbał o to, by podziękować Bogu, samej koszykówce, swoim rodzicom, trenerem, kolegom z drużyny i pozostałym ludziom, z którymi miał styczność przez te wszystkie lata. – Koszykówka na zawsze będzie częścią mojego życia, więc to nie jest pożegnanie. Już czuję ekscytację na myśl o tym, co mnie dalej czeka – tymi słowami zakończył swoje oświadczenie.
Kemba został wybrany z dziewiątym numerem draftu w 2011 roku przez Charlotte Bobcats. Jego pozycja wzrosła po tym, jak oddał jeden z najbardziej pamiętnych rzutów w historii koszykówki akademickiej. Pamiętny buzzer-beater z odchylenia pozwolił drużynie UConn awansować do półfinałów turnieju Big East kosztem Pittsburgh Panthers.
Dowodzeni przez Walkera popularni Huskies musieli wygrać pięć meczów w ciągu… pięciu dni i ta sztuka im się udała, co zaowocowało tytułem mistrzowskim, a sam zawodnik został wybrany MVP rozgrywek Final Four.
Pierwszych osiem lat na parkietach NBA „Cardiac Kemba” spędził w Karolinie Północnej, reprezentując barwy Bobcats, później przemianowanych na Charlotte Hornets. Szybko stał się twarzą organizacji, którą dwukrotnie doprowadził do fazy play-off, chcąc wymazać z pamięci najgorszy sezon w historii klubu, 2011-12, który Rysie ukończyły z koszmarnym bilansem 7-59.
To właśnie grając w Charlotte Walker zaliczył trzy ze swoich czterech występów w Meczach Gwiazd. W 2017 był drugi w głosowaniu na Most Improved Player, zaś dwa lata później został wybrany do trzeciej piątki najlepszych graczy NBA. W trykocie drużyny, której właścicielem do niedawna był Michael Jordan, osiągał średnio 19,8 punktu, 3,8 zbiórki oraz 5,5 asysty na mecz na skuteczności wynoszącej 41,8% z gry, w tym 35,7% zza łuku.
Jako jeden z Szerszeni nasz bohater zaliczył aż 245 zwycięstw, co jest trzecim wynikiem w historii organizacji. Lepsi od niego byli tylko Dell Curry (318) i Muggsy Bogues (276). Ponadto Kemba, jako pierwszy koszykarz jaki kiedykolwiek nosił trykot tego zespołu, przekroczył liczbę 10,000 punktów zdobytych w jego barwach (konkretnie – 12,009).
W lipcu 2019 roku Walker przeniósł się do Boston Celtics, gdzie miał zostać następcą Kyriego Irvinga. Niestety, problemy zdrowotne i okres pandemii sprawiły, że jego dwa sezony w drużynie obecnych mistrzów NBA nie były tak udane, jak obie strony by sobie tego życzyły. Wprawdzie jeszcze w pierwszym sezonie w Massachusetts Kemba zaliczył swój ostatni występ w All-Star Game, ale na dłuższą metę nie przebił się do drużyny. W 2021 roku został oddany do Oklahoma City Thunder.
W tej drużynie jednak nie zdążył nawet zadebiutować, bowiem po niespełna dwóch miesiącach wrócił w rodzinne strony, podpisując kontrakt z New York Knicks. Trudno powiedzieć, że sobie nie radził. Jeden z najbardziej pamiętnych momentów miał miejsce 25. grudnia 2021, gdy w wygranym 101-87 meczu z Atlanta Hawks Walker zaliczył triple-double (10 punktów, 10 zbiórek i 12 asyst). Niestety, odniesiona już w styczniu kontuzja kolana wykluczyła go z dalszych rozgrywek.
Do gry wrócił dopiero w listopadzie 2022 roku, gdy podpisał roczny, niegwarantowany kontrakt z Dallas Mavericks. W Teksasie zdołał dopisać do listy zaledwie dziewięć występów (z czego tylko jeden w pierwszej piątce), w których zdobywał średnio 8 punktów, 1,8 zbiórki oraz 2,1 asysty. Już w styczniu podziękowano mu jednak za współpracę.
Najwidoczniej w NBA nie było już na niego chętnych, ponieważ latem – po raz pierwszy w karierze – wyjechał do Europy i związał się z grającym w lidze francuskiej AS Monaco. Zniszczony kontuzjami gracz debiut zaliczył dopiero w listopadzie. Na parkietach EuroLigi średnio grywał tylko po 11 minut na mecz, a średnie w wysokości 4,4 punktu, 1,4 zbiórki oraz 1,1 asysty nikogo na kolana nie rzucały.
W jego przypadku decyzja o zakończeniu kariery, choć dla niektórych może się wydawać przedwczesną, jest zdecydowanie tą właściwą. Różnego rodzaju problemy zdrowotne odcisnęły ewidentne piętno na organizmie tego 34-latka, w związku z czym lepiej, że postanowił zejść ze sceny teraz, zamiast na siłę przedłużać karierę i rozmieniać się już tylko na drobne. Statusu jednej z największych legend Hornets nikt mu nie odbierze.
CZYTAJ WIĘCEJ O RUCHACH TRANSFEROWYCH:
PROBASKET na WhatsAppie
Czy wiesz, że PROBASKET ma kanał na WhatsAppie? Chcielibyśmy go rozwijać, ale nie uda nam się to bez Waszej pomocy!
Kanały na WhatsAppie to nowa forma komunikacji. Można powiedzieć, że jednokierunkowa, dlatego, że nie ma możliwości ich komentowania. Jedni powiedzą, że to bez sensu, a dla drugich może to się okazać bardzo ciekawe rozwiązanie, gdzie nie będą rozpraszać ich opinie innych osób.
Dla nas ważne jest też to, że chcielibyśmy przekroczyć granicę 1000 obserwujących. Wtedy WhatsApp sam zacznie nas promować w wyszukiwaniach. Więc jeśli tylko korzystasz z WhatsAppa i lubisz czytać PROBASKET, to prosimy o zaobserwowanie naszego kanału. Dziękujemy