Los Angeles Lakers po raz drugi z rzędu odpadli z fazy play-off już po pierwszej rundzie. Powód? Z pewnością niejeden by się znalazł. Począwszy od słabej defensywy i braku głębi składu przez zdrowie i kondycję graczy. LeBron James wciąż jest znakomity, ale nawet mając do pomocy nowy nabytek w postaci Luki Doncicia, nie będzie w stanie wiecznie oszukiwać czasu. No i część winy z pewnością ponosi trener. Zwłaszcza końcówka sezonu jasno pokazała u JJ’a Redicka braki w doświadczeniu, co sprawiło, że momentami był kompletnie przytłoczony swoją rolą.



To z kolei na pewno nie pozostało bez wpływu na taktykę i zarządzanie meczami, co było widać właściwie w każdym z pięciu meczów przeciwko Minnesota Timberwolves. Wspomniani wcześniej LeBron James i Luka Doncić są znakomici w ofensywie i mogą sprawić problemy każdemu, ale sam atak nie wygrywa spotkań, a tym bardziej mistrzostw. Potrzebne jest jeszcze choćby minimum przyzwoitości po bronionej stronie parkietu.

I wydaje się, że właśnie pod tym względem w Los Angeles Lakers mają największe braki. Być może gra niższym ustawieniem, gdy w rolę środkowego wciela się Rui Hachimura (203 centymetry),Dorian Finney-Smith (201 centymetry). czy nawet sam LBJ może w pewnych przypadkach zdawać egzamin, ale nie gdy naprzeciwko ma się chłopa na schwał w postaci Rudy’ego Goberta. JJ Redick pewnie o tym wiedział, ale niedostateczna głębia składu sprawiła, że niewiele był w stanie wskórać. Dopiero w ostatnim meczu próbował ratować sytuację za pomocą Maxiego Klebera, który nie grał od miesięcy, ale było już i tak o wiele za późno. A to tylko jeden z gwoździ do trumny popularnych Jeziorowców, by wspomnieć jeszcze brak zmian w drugiej odsłonie czwartego meczu.

Nie da się ukryć, że Chris Finch i jego drużyna obnażyli właściwie wszystkie słabości przeciwników i sprawili, że szkoleniowiec Lakers wyglądał jak nieopierzony młokos, który nie radzi sobie z powierzonym zadaniem. Nic dziwnego, że to na niego spływa największa ilość krytyki po odpadnięciu z play-offów – głównie za sposób, w jaki zarządzał końcówkami meczów.

– To nic osobistego, ale JJ Redick zarządzał drużyną w tej serii w wyjątkowo niedojrzały sposób. Był tak sfrustronwany i zdenerowany poprzednimi meczami, że – jak powiedział podczas transmisji Reggie Miller – na przedmeczowym spotkaniu trzeba go było uspokajać, ponieważ JJ zachowywał się, szczerze mówiąc, dziecinnie. W pewnym momencie z hukiem opuścił sesję z dziennikarzami. Bez względu na wszystko – tak się tego nie zaczyna. Tymczasem on nie tylko uparcie trzymał się, szczerze mówiąc, irracjonalnej decyzji, by nie dokonywać żadnych zmian przez całą połowę meczu fazy play-off. Jeszcze ją podkreślił. A w kolejnym spotkaniu wystawił zawodnika który nie grał od trzech miesięcy, pomijając dostępnych w składzie środkowych – bez ogródek stwierdził Brian Windhorst.

Co prawda nie było w tym sezonie momentu, w którym Lakers mogliby przypominać kandydata do tytułu, to jednak zdołali wdrapać się na trzecie miejsce w Konferencji Zachodniej, ale z pozytywów to właściwie tyle. Analityk ESPN dodał jeszcze, że Redick nie potrafił wyciągnąć ze swoich gwiazd tego, co najlepsze, a z czasem zaczęło być wręcz odwrotnie. LeBron coraz częściej wyglądał na koszykarza w swoim wieku, Luka zmagał się z chorobą, a Austin Reaves nie miał żadnego wpływu na grę. To nie mogło się udać.

Już nie mówiąc o tym, że gdy 40-letni szkoleniowiec został zapytany o jego decyzje dotyczące braku zmian w drugiej połowie czwartego meczu, zachował się jak rozpieszczone dziecko. – Czy mówisz to dlatego, że jestem niedoświadczony i to była niedoświadczona decyzja, którą podjąłem? Myślisz, że nie rozmawiam z moimi asystentami o zmianach przy każdej przerwie na żądanie? To dziwne założenie – odparł wyraźnie poirytowany, po czym ostentacyjnie opuścił konferencję prasową

Zgoda, przy znikomej głębi składu nie miał wiele opcji do wykorzystania, ale wyglądało to na postawę przedszkolaka, który się obrazi, zabierze resoraki i siądzie sobie w kącie. LBJ i Luka starali się nadrobić braki w składzie i pracy swojego pryncypała, jednak to nie wystarczyło. W końcu w tym konkretnym przypadku, parafrazując klasyka, „nec Hercules contra Timberwolves„.

Windhorst nie jest jednak jedynym krytykiem poczynań niedoświadczonego trenera. Swoje trzy centy postanowił wtrącić także Kendrick Perkins, który dołączył do Scotta Van Pelta w programie SportsCenter.

– „Nazywam się JJ Redick, wiem o koszykówce więcej niż ktokolwiek na świecie. Będę się upierał przy grze niższą formacją, niezależnie od przewagi wzrostu, jaką mają Minnesota Timberwolves. Zrobię to po swojemu, bo zależy mi tylko na ofensywie. Co z tego, że mają Rudy’ego (Goberta), Julius Randle katuje nas w pomalowanym, a Jaden McDaniels szaleje na parkiecie. Będę trzymał się 40-letniego LeBrona Jamesa, wystawiając go także na pozycji środkowego”… Scott, to było absurdalne. Nie chciałbym tego robić i obwiniać jednej osoby za porażkę w tej serii, ale muszę obarczyć tym JJ’a Redicka. Kiedy przychodzi do play-offów, jako trener musisz dokonywać zmian. Kiedy widzisz, że coś nie idzie zgodnie z planem… a przegrywasz tę serię w pięciu meczach, musisz wziąć na siebie odpowiedzialność za tę porażkę. Nie zrobiłeś żadnych zmian – grzmiał mistrz NBA z 2008 roku.

I o ile można zrozumieć, że pod pewnymi względami Lakers rzeczywiście nie mieli szans by rywalizować z Timberwolves jak równy z równym, trudno nie mieć wrażenia, że to decyzje Redicka pozwoliły, by rzeczywistość była jeszcze gorsza. Z pewnością można to zrzucić jednak na karb braku doświadczenia człowieka, dla którego był to dopiero pierwszy sezon w roli głównego trenera w NBA i chociaż końcówka była żałosna, to już osiągnięty w sezonie regularnym bilans 50-32 może robić wrażenie. A co przyniesie przyszłość?

– Ten sezon był pełen ekscytujących momentów, na których musimy budować podwaliny pod naszą przyszłość. JJ wprowadził do drużyny prawdziwie ożywczy powiew energii, niezwykle silną etykę pracy, dbałość o szczegóły, i to jako debiutant na pozycji trenera, czego nie widzieliśmy od dawna. Moje zaufanie do niego wciąż jest na najwyższym poziomie. To świetny partner do współpracy, obdarzony niesamowitym koszykarskim umysłem – powiedział w czwartek menedżer Lakers, Rob Pelinka.

Wszystko wskazuje więc na to, że Redick może być spokojny o swoją posadę, ale powinien jednak wyciągnąć wnioski. Jeśli chce kiedyś dołączyć do panteonu największych trenerskich sław największej ligi świata, co wcale nie jest wykluczone, powinien zerknąć z boku na długą listę swoich tegorocznych błędów i robić wszystko, by się nie powtórzyły, a końcówka zakończonej dopiero co kampanii okazała się tylko wypadkiem przy pracy.

Czy wiesz, że PROBASKET ma swój kanał na WhatsAppie? Kliknij tutaj i dołącz do obserwowania go, by nie przegapić najnowszych informacji ze świata NBA! A może wolisz korzystać z Google News? Znajdziesz nas też tam, zapraszamy!


Wspieraj PROBASKET

  • Robiąc zakupy wybierz oficjalny sklep adidas.pl
  • Albo sprawdź ofertę oficjalnego sklep Nike
  • Zarejestruj się i znajdź świetne promocje w sklepie Lounge by Zalando
  • Planujesz zakup NBA League Pass? Wybierz nasz link
  • Zobacz czy oficjalny sklep New Balance nie będzie miał dla Ciebie dobrej oferty
  • Jadąc na wakacje sprawdź ofertę polskich linii lotniczych LOT
  • Lub znajdź hotel za połowę ceny dzięki wyszukiwarce Triverna



  • Subscribe
    Powiadom o
    guest
    3 komentarzy
    najstarszy
    najnowszy oceniany
    Inline Feedbacks
    View all comments