Legenda Golden State Warriors, Tim Hardaway uważa, że szefostwo drużyny z San Francisco podjęło świetną decyzję ściągając Andrew Wigginsa z Minnesoty Timberwolves.
W dotychczasowej karierze Andrew Wiggins z pewnością nie udźwignął ciężaru bycia „jedynką” draftu, jednak według wielu ekspertów, w tym również Hardawaya, sezon 2020-21 może ponownie rozbudzić pokładane w nim wielkie nadzieje. – Jestem pewien, że [Andrew] bardzo pomoże drużynie. Wierzę, że będzie robił niesamowite rzeczy na które kibice nawet nie liczą – powiedział Tim Hardaway podczas audycji radiowej.
– To był świetny ruch Wojowników, ponieważ Wiggins musi grać w drużynie, w której będzie trzecią lub nawet czwartą opcją w ataku. On nie czuje się dobrze, gdy jest pierwszą lub drugą opcją, tak jak to miało miejsce w Wolves. Presja jest dla niego wówczas zbyt duża. Andrew chce po prostu grać w koszykówkę i dobrze się bawić nie odczuwając nadmiernej presji. W drużynie Warriors powinien czuć się dobrze i na pewno będzie się wyróżniał – przekonuje Hardaway.
Zanim sezon 2019/2020 został zawieszony, Wiggins zagrał w 12 meczach Wojowników. 25-latek notował średnio w tym czasie 19,4 punktów, 4,6 zbiórek i 3,6 asyst, osiągając 45,7% celnych rzutów z pola, 33,9% zza łuku i 67,2% z linii rzutów osobistych.
Wielu kibiców i ekspertów oczekuje, że w kolejnym sezonie Warriors pewnie awansują do playoffów i dzięki czwórce Curry, Thompson, Green i Wiggins ponownie włączą się w walkę o najwyższe cele. Wiggins prawdopodobnie będzie trzecią opcją w ataku za Currym i Thompsonem. Jak wspomniał Hardaway, taka hierarchia w ataku wydaje się dla byłego gracza Minnesotty idealna.
W 2015 roku Andrew Wiggins został wybrany debiutantem roku. Jego dotychczasowe statystyki w lidze to 19,7 punktów, 4,4 zbiórki i 2,3 asysty na mecz.