Początek okresu przygotowawczego NBA zbliża się wielkimi krokami, a kilka interesujących nazwisk wciąż pozostaje bez klubu. Do tego grona należy m.in. Cam Reddish, ale według najnowszych informacji, zamiast w Stanach Zjednoczonych będziemy wkrótce oglądać go na litewskich parkietach.
Wśród czytelników z pewnością znajdzie się spora grupa osób, które pamiętają napięcie, jakie wywoływał utalentowany tercet zawodników Uniwersytetu Duke w 2018 roku. Zion Williamson, RJ Barrett i Cam Reddish byli pewniakami do gry w NBA, ale zanim wybiegli na ligowe parkiety, mieli okazję zaprezentować swoje umiejętności na finałowym turnieju NCAA.
Tam skrzydła podcięli im jednak gracze z Michigan State, którzy po świetnym występie Cassiusa Winstona — dziś gracza Hapoelu Jerozolima, a w przeszłości Washington Wizards — pokonali Duke w finale drabiki wschodniej, czyli na etapie Elite 8. Kilka tygodni później Zion został wybrany z jedynką przez New Orleans Pelicans, Barrett z trójką trafił do New York Knicks, z kolei Reddish z dziesiątką wylądował w Atlanta Hawks.
Skrzydłowy zaczął od względnie przeciętnego sezonu, ale nikt nie miał zamiaru jeszcze go skreślać. Dopiero po trzecim roku gry Atlanta Hawks zdali już sobie sprawę, że Reddish ma nie tylko poważne problemy ze zdrowiem, ale nawet kiedy występuje już na parkiecie, to nie notuje większego progresu. Względem wcześniejszych rozgrywek znacznie poprawił się jedynie pod względem skuteczności zza łuku (z 26,2% do 37,9%),
W kolejnych latach Cam dobijał się od Knicks, Portland Trail Blazers, a następnie Los Angeles Lakers. Tego lata jego 3,2 punktu, 2,0 zbiórki oraz 1,0 przechwyt z minionych rozgrywek na mecz nie przyciągnęły jednak żadnego zainteresowania, co w połączeniu z upływającym czasem zaczęło jednoznacznie sugerować, że 26-latek może wkrótce pożegnać się z NBA.
Basket News potwierdził tego typu założenia. Według ich źródeł Reddish prowadzi zaawansowane rozmowy z litewskim BC Šiauliai. Zespół ten jeszcze nigdy w swojej historii nie wygrał rodzimej ligi, a poprzednie rozgrywki zakończył już na etapie ćwierćfinałów w play-offach.
Dziennikarze serwisu porównują jego decyzję do Kevina Portera Jr. który z uwagi na kontrowersje wokół swojej osoby i nikłe zainteresowanie przeniósł się do Grecji, gdzie spędził kilka tygodni, po czym podpisał umowę z Los Angeles Clippers. Na Stary Kontynent przeniósł się też Jabari Parker, który do NBA już nie wrócił, ale w Barcelonie stał się jednym z kluczowych zawodników.