Przed rozpoczęciem bieżącego sezonu Atlanta Hawks zrezygnowali z usług Dejounte Murraya i obrali tym samym nowy kierunek. Ten nie przynosi jak dotąd oczekiwanych rezultatów, co wymusza na Jastrzębiach kolejne zmiany w systemie. Tym razem optymalnym rozwiązaniem ma być zmiana podejścia Trae Younga, od którego sztab szkoleniowy będzie oczekiwał teraz innego stylu gry.
W czerwcu 2022 roku przedstawiciele Atlanta Hawks uznali, że dobrym, a zarazem przybliżającym zespół do sukcesów pomysłem będzie zestawienie Trae Younga z Dejounte Murrayem, który trafił ostatecznie do Jastrzębi z San Antonio Spurs. Zespół ze stanu Georgia chciał powtórzyć tym samym sukces, za jaki bez wątpienia można uznać udział w finale Konferencji Wschodniej z 2021 roku.
Współpraca duetu nie była jednak — mówiąc krótko — zadowalająca, przez co Hawks zdecydowali się oddać Murraya do New Orleans Pelicans, ponownie powierzając zespół w ręce Younga. Po 11 spotkaniach nowego sezonu Atlanta plasuje się jednak dopiero na 11. miejscu w tabeli Wschodu z bilansem 4-7, wyprzedzając jedynie „czerwone latarnie” bez ambicji na natychmiastowy sukces, czyli Washington Wizards (2-7) i Toronto Raptors (2-9), a także pogrążonych w kryzysie Philadelphia 76ers (2-7) oraz Milwaukee Bucks (2-8).
Szkoleniowiec zespołu Quin Snyder szuka rozwiązania, które bardziej wpasowuje się w jego styl prowadzenia zespołu i zbliży jednocześnie Jastrzębie do czołówki. Jednym z pomysłów 58-latka jest wykorzystywanie Trae Younga jako przynęty, która nie zawsze będzie rozpoczynać akcję zespołu z piłką w rękach. Hawks chcą po prostu, by rozgrywający swoją obecnością rozciągał grę, nawet bez bezpośredniego udziału w ataku.
— Myślę, że dla Trae jest to ekscytujący okres jego kariery. Za każdym razem, gdy zespół albo zawodnik osiągają w czymś sukces, docierasz do momentu, w którym jesteś zmuszony do adaptacji. Musisz pomóc temu procesowi — opisuje Snyder.
Wygląda na to, że sam zainteresowany zgadza się z planem szkoleniowca. Young, który w 11 rozegranych spotkaniach nowych rozgrywek zdobywa średnio 23,9 punktu, 11,5 asysty oraz 4,2 zbiórki na mecz — przy notabene rekordowo niskiej dla siebie skuteczności 39% z gry — jest świadom zagrożenia, które wywołuje i wie, że defensor nie może pozwolić sobie na odpuszczenie krycia.
— Kiedy nie mam piłki to i tak [przeciwnicy] się mnie obawiają i trzymają się blisko mnie. To daje moim partnerom z zespołu więcej miejsca do ataku i stworzenia okazji dla siebie, ale również dla innych — podkreśla Young.
Słuszność planu Snydera zauważa również Larry Nance Jr., który dołączył do Hawks w lipcu jako element transferu Dejounte Murraya.
— Obecność Trae na parkiecie oznacza, że w każdym momencie gry obronnej 1,5 gościa musi wiedzieć, gdzie się on aktualnie znajduje. Jest fantastyczny z piłką, ale myślę, że zaczynamy rozpatrywać możliwość wykorzystania tego, że przyciąga przeciwnika, by budować akcje pod innych. Jesteśmy podekscytowani wykorzystywaniem go nieco jako wabika — przyznaje Nance Jr.
Bogdan Bogdanović podkreśla z kolei, że choć Trae jest w stanie wziąć odpowiedzialność za zespół na swoje barki, to wprowadzenie różnorodności w ataku należy do obowiązku pozostałych zawodników.
— Nie zawsze czekamy, by Trae stworzył dla wszystkich sytuację. Uczymy się tworzyć je sobie nawzajem. On będzie kontynuował to, co robi najlepiej, ale my musimy zjednoczyć siły i zwiększyć poziom tworzenia okazji jako zespół — dodał skrzydłowy, który ze względu na uraz pojawił się w tym sezonie na parkiecie tylko raz.
Przez znakomitą część swojej kariery Trae Young, podobnie jak cały zespół Atlanta Hawks, opierał swoją ofensywę na akcjach pick-and-roll, po których to od niego zależało, co będzie się dalej działo. Odejście od tego stylu może udzielić odpowiedzi na wiele pytań związanych z przyszłością Jastrzębi. Prawdziwy test już dzisiejszej nocy, kiedy to Hawks p oraz drugi w tym sezonie zmierzą się z Boston Celtics.
Czy wiesz, że PROBASKET ma swój kanał na WhatsAppie? Kliknij tutaj i dołącz do obserwowania go, by nie przegapić najnowszych informacji ze świata NBA! A może wolisz korzystać z Google News? Znajdziesz nas też tam, zapraszamy!