Drużyna koszykarska to zbiór osób obdarzonych różnymi charakterami, które nie zawsze potrafią się ze sobą dogadać. Historia NBA zna wiele przykładów, gdy – nieraz delikatnie mówiąc – dwaj „koledzy” z drużyny nie dogadywali się ze sobą. Bywały również przypadki, gdy dochodziło do większych lub mniejszych napięć na linii trener – jego podopieczny. Szczególnie jeden z nich ciągnął się nawet długo po przejściu obu stron na emeryturę.
Carmelo Anthony to jeden z najlepszych aczkolwiek najbardziej lekceważonych koszykarzy w nowożytnej historii NBA. Wszystko zaczęło sie właściwie już od początku jego kariery, gdy jako nieopierzony młokos wchodził do Denver Nuggets, mając być w zamierzeniu ich odpowiedzią na LeBrona Jamesa. Problem w tym, że zanim popularny Melo zdążył na dobre zaistnieć w najlepszej lidze świata, już wdał się w konflikt z ówczesnym szkoleniowcem Samorodków, George’em Karlem.
Od czego w ogóle owe niesnaski się rozpoczęły? Powodów należy szukać przede wszystkim w odmiennym podejściu obu panów do koszykówki. Karl miał bardzo specyficzne oczekiwania wobec swoich podopiecznych, szczególnie w kwestii defensywy i gry zespołowej, zaś Anthony był znany przede wszystkim z gry w ofensywie, co często owocowało krytyką ze strony szkoleniowca za brak zaangażowania w obronę i zbyt indywidualną postawę.
Do tego doszły problemy z dyscypliną, jakie miał przejawiać młody koszykarz. W swojej książce „Furious George” emerytowany dziś trener wspominał, że Carmelo nie zawsze zachowywał się jak lider i nie spełniał wszystkich jego oczekiwań, zwłaszcza jeśli chodzi o prowadzenie drużyny na boisku. Pomimo sukcesów, jakie Nuggets osiągnęli przy udziale obu zasłużonych postaci, jak na przykład awans do finałów Konferencji w 2009 roku, wzajemne napięcia tylko narastały i najprawdopodobniej były jednym z powodów, dla których skrzydłowy został oddany w wymianie do New York Knicks.
Jeśli ktoś jednak pomyślał, że na tym rzeczony konflikt musiał się zakończyć, jest w błędzie. Nawet po latach, gdy żadna ze stron sporu nie była już związana z organizacją ze stanu Kolorado, nie przeszkadzało im to krytykować się nawzajem, nierzadko publicznie. Karl otwarcie wypowiadał się o swoich frustracjach związanych z pracą z Anthonym, podczas gdy Carmelo stwierdzał, że jego relacja z trenerem była toksyczna i brakowało w niej zaufania.
Tym bardziej więc zaskakiwać może post, który były trener roku w NBA (2013) opublikował w czwartek na swoim koncie w portalu X (dawniej Twitter). Chociaż znawcy tematu są zdania, że prędzej można by się było spodziewać hiszpańskiej inkwizycji, Karl ewidentnie dąży do tego, by wreszcie, po latach, zakopać topór wojenny ze swoim byłym podopiecznym.
– W czasach podziałów, gdy jednoczenie się naprawdę ma znaczenie, niniejszym chciałbym zakończyć mój spór z Carmelo Anthonym. Mam ogromny szacunek dla Melo. Nie widujemy się teraz na niwie prywatnej, ale słyszałem, że znakomicie sobie radzi i wykorzystuje swój wpływ w pozytywnych celach. Od teraz z mojej strony w jego kierunku płynie tylko miłość – enigmatycznie napisał były szkoleniowiec.
Tego typu słowa płynące od George’a są dosyć niespodziewane, tym bardziej, że jeszcze niedawno twierdził, iż jego zdaniem najlepszym #15 w historii Nuggets jest bezapelacyjnie Nikola Jokić. Niejednokrotnie zdarzało mu się też nazywać Carmelo „przereklamowanym” tudzież używać innych, równie sympatycznych epitetów.
Anthony z kolei zazwyczaj starał się być ponad to, rzadko wchodząc z polemikę w byłym trenerem czy reagując na jego docinki. W ostatnim czasie jednak zdecydował się opowiedzieć jedną z historii związanych z samym początkiem współpracy z Karlem w jednym z odcinków podcastu 7PM In Brooklyn.
– Otrzymał posadę na kilka dni przed tym, jak mieliśmy zagrać z Milwaukee Bucks (…) Naprawdę nie pamiętam już dokładnie jak to było, gdy po raz pierwszy przyszedł do zespołu. Miałem wtedy 21 lat. Wszystko, co wówczas wiedziałem, to że przyjdzie do nas trener z dużym nazwiskiem. George Karl, trenował Seattle, trenował Milwaukee… wiesz jak to jest. Kiedy dotarliśmy do Milwaukee po treningu, wezwał mnie do swojego pokoju i zwyczajnie powiedział: „Hej, człowieku, myślę, że jesteś przereklamowany” – wspominał Melo.
Wydaje się, że wówczas jeszcze Karlowi nie do końca zależało na wyciszeniu tego wieloletniego konfliktu. Na wspomnianym portalu X zamieścił klip, na którym Anthony opowiada tę historię, okraszając go komentarzem: – Hej, Carmelo, nie róbmy tego. Opowiadasz historie sprzed 20 lat. Trzeba ruszyć dalej. Poza tym byłeś przereklamowany i mogłeś tylko pomarzyć, żeby twoja gra była tak efektywna jak na przykład Detlefa [Schrempfa].
Najwyraźniej jednak z jakiegoś powodu uznał, że trzeba wreszcie z tym skończyć i wyciągnął wirtualną rękę na zgodę. Na tę chwilę nie wiadomo jeszcze czy Carmelo przyjmie te swoiste przeprosiny, ani w ogóle jak na nie zareaguje. W każdym razie miło by było zobaczyć, że obaj panowie po latach potrafią zostawić przeszłość za sobą i iść dalej. Jeszcze niedawno wydawało się to niemożliwe.
Nie przegap najnowszych informacji ze świata NBA – obserwuj PROBASKET na Google News.