Tony Snell jest w bardzo trudnej sytuacji. Były zawodnik NBA ma dwóch synów ze spektrum autyzmu, którzy potrzebują kosztownego wsparcia. Zawodnik musi podpisać w NBA jeszcze jeden kontrakt, by załapać się na plan emerytalny, jaki liga gwarantuje zawodnikom, którzy spędzili w niej co najmniej 10 lat.
10 lat to minimum wprowadzone w życie przez związek zawodników (NBPA). Zawodnik po przekroczeniu tej granicy może liczyć na specjalne wsparcie NBA dla siebie i dla swojej rodziny w ramach programu emerytalnego. W przypadku Tony’ego Snella nie chodzi wyłącznie o kwestie sportowe. Przede wszystkim o kwestie rodzinne, bowiem zawodnik ma dwóch synów, u których zdiagnozowano autyzm. Posiadanie planu emerytalnego i finansowego zabezpieczenia znacząco pomogłoby rodzinie koszykarza w dalszym kosztownym rozwoju jego synów – Kartera oraz Kenzo.
– Naprawdę tego potrzebuję – mówił Snell w rozmowie z ESPN. – Nie chodzi o mnie, tylko o moich chłopców – dodaje. Dwa lata temu Snell został wytransferowany do New Orleans Pelicans, ale szybko stracił miejsce w rotacji. Gdy trafił na rynek wolnych agentów, żaden zespół nie zgłosił się po jego usługi. Dołączył więc do Maine Celtics, zespołu satelickiego Boston Celtics w G-League. To była jego szansa na pozostanie blisko NBA. Niestety do tej pory żadna z ekip nie wyraziła nim swojego zainteresowania.
W 2021 roku Tony, przy okazji diagnozowania jego syna, sam został zdiagnozowany jako osoba autystyczna, co de facto dało się zauważyć w jego zachowaniu na parkietach NBA. Snell rzadko się uśmiechał i sprawiał wrażenie zamkniętego w sobie. Trafił do ligi w drafcie 2013 roku wybrany z 20. numerem przez Chicago Bulls. Reprezentował także barwy klubów z Milwaukee, Detroit, Atlanty i Portland. Rozegrał w NBA 601 meczów i notował średnio 6,1 punktu oraz 2,3 zbiórki.
W ostatnich latach organizował campy dla dzieci ze spektrum autyzmu. Założył fundację, która ma im pomagać. Teraz jednak sam potrzebuje pomocy, by załapać się na program emerytalny. W trakcie swojej kariery był typowym 3-and-D. Ma jednak 32 lata, więc gracze młodszego pokolenia zajęli jego miejsce. Snell przed końcem piątku musiałby podpisać w NBA umowę zagwarantowaną do końca sezonu, by załapać się na wspomniany plan. Zegar coraz głośniej tyka…
Follow @mkajzerek
Follow @PROBASKET
Wspieraj PROBASKET
