To już pewne, że Jontay Porter zakończył swoją karierę w NBA zanim ją na dobre rozpoczął. Dożywotnie zawieszenie, jakie otrzymał od władz ligi sprawia, że już go wśród najlepszych nie zobaczymy. Jak się okazuje, na światło dzienne wyszły nowe informacje, które mogą choć w minimalnym stopniu tłumaczyć zachowanie byłego koszykarza.
O całej sprawie pisaliśmy już w tym miejscu, ale przypomnijmy pokrótce o co chodziło. Na początku roku Jontay Porter, wówczas środkowy Toronto Raptors, został oficjalnie oskarżony o obstawianie meczów, przekazywanie osobom postronnym poufnych danych oraz symulowanie kontuzji po to, by móc mieć wpływ na wyniki rzeczonych zakładów. Gdy wszystko się potwierdziło, młodszy brat Michaela Portera Jr’a z Denver Nuggets został dożywotnio zawieszony przez NBA.
Przez jakiś czas bez odpowiedzi pozostawało pytanie dlaczego 24-latek miałby ryzykować swój status profesjonalnego koszykarza i potencjalnie milionowy kontrakt w przyszłości. No cóż, prawda dość szybko wyszła na jawa. Okazuje się, że Jontay po prostu potrzebował jak najszybciej zarobić większą sumę pieniędzy.
Powód? Według informacji przekazanych przez Stefana Bondy’ego i Kyle’a Schnitzera z The New York Post, były koszykarz na początku roku wpadł w potężne długi hazardowe. W zwązku z powyższym został „zachęcony” przez ludzi, u których się zadłużył, by spłacił swoją należność właśnie poprzez wpłynięcie na statystyki w kilku meczach, co również i wierzycielom miało przynieść spore zyski.
The Post informuje również, że jeden z zamieszanych w tę sprawę ludzi został aresztowany we wtorek w porcie Lotniczym im. JFK w Nowym Jorku, gdy próbował dostać się na samolot do Australii. Niejaki Long Phi Pham, znany jako „Bruce”, zarezerwował sobie bilet na podróż w jedną stronę tuż po tym gdy został po raz pierwszy przesłuchany przez śledczych.
Podczas zatrzymania okazało się, że 38-latek z Brooklynu miał przy sobie 12 tysięcy dolarów w gotówce oraz dwa czeki gotówkowe o łącznej wartości 80 tysięcy dolarów, a do tego kilka kuponów zakładów bukmacherskich i trzy telefony komórkowe. Szybko został doprowadzony przed sąd federalny, który wydał nakaz pozostawienia podejrzanego w areszcie. Bruce’owi grozi zarzut oszustwa telekomunikacyjnego, za co może trafić do więzienia nawet na 20 lat. W sprawę mają być zamieszane jeszcze trzy osoby, które obecnie pozostają na wolności.
Wprawdzie w akcie oskarżenia Phama były koszykarz NBA nie jest wymieniony z nazwiska, lecz podane są szczegóły, które pasują do niego jak ulał. W dokumentach wspomniany jest zawodnik, który 22 stycznia zagrał tylko cztery minuty, notując w tym czasie trzy zbiórki i jedną asystę – dokładnie takie statystyki miał tego dnia Porter. Ponadto w skardze widnieje wzmianka o „pogłębieniu się urazu oka”, z czym rzekomo Jontay miał się wówczas zmagać.
Dziennikarze The New York Post dotarli jednak do informacji potwierdzających bez wątpliwości, że obaj Panowie współpracowali. Z doniesień wynika, że Porter miał się kontaktować ze współspiskowcami za pomocą chatu grupowego na Telegramie. W ten sposób informował ich kiedy następnym razem „dozna kontuzji” przez co będzie musiał wcześniej opuścić mecz.
Jedna z takich sytuacji miała miejsce przed spotkaniem z 20 marca, gdy Raptors mierzyli się z Sacramento Kings. Jontay przekazał pozostałym spiskowcom, że zamierza zasymulować chorobę by móc wcześniej opuścić parkiet. Jak twierdzą federalni, zakłady z tego meczu miały przynieść Phamowi i reszcie ponad milion dolarów zysku.
Dalsze informacje wskazują jednak, że Porter mógł przeczuwać nadchodzącą dekonspirację i związane z tym problemy natury prawnej. Miał rację – NBA najpierw przedstawiło mu oficjalne zarzuty rozpoczynając własne śledztwo, by 4 kwietnia oficjalnie ogłosić dożywotnie zawieszenie zawodnika. Tego samego dnia Jontay miał wysłać do współspiskowców SMS-a na chacie grupowym informując ich o możliwym aresztowaniu pod zarzutem „wymuszania haraczy” i pytając o to czy „usunęli wszystkie rzeczy” ze swoich prywatnych telefonów komórkowych.
O ile w pewnym stopniu można zrozumieć, że Porter chciał jak najszybciej wyjść z długów i szukać sposobu, by jak najszybciej zarobić większą kwotę, to jednak istnieją lepsze, legalne sposoby. Takie porzucenie kariery ze względu na nawyk hazardowy wydaje się co najmniej szokujące. Gwarantowany minimalny kontrakt dla weterana może oznaczać wielomilionową wypłatę, co również mogło być wykorzystane – nawet jeśli w dłuższym okresie czasu – na spłatę należności. Widać 24-latek wybrał jednak inną, szybszą drogę.